wtorek, 23 maja 2017

Zagrożenie mikroplastikiem - niedoceniony czynnik ryzyka ASD w konteście smogu PM2.2 oraz zagrożenia toksynami oraz metalami ciężkimi w tym rtęcią

Wyobraź sobie, że istnieje niewidzialny wróg, obecny niemal wszędzie – w powietrzu, wodzie, jedzeniu, a nawet w Twoim domu i ubraniach. Nie czuć go, nie widać, a jednak prawdopodobnie odpowiada za ogromną część chorób cywilizacyjnych, z którymi dziś się zmagamy – od alergii i problemów hormonalnych, przez zaburzenia neurologiczne, aż po nowotwory.

To nie teoria spiskowa, to rzeczywistość XXI wieku. Ten cichy, wszechobecny czynnik to metale ciężkie i toksyny, które zbiera mikroplastik - składnik smogu. Są to drobiny plastiku i pyłu, które działają jak gąbka, chłonąc metale ciężkie i chemikalia z otoczenia, a potem... przenikają do praktycznie każdej tkanki naszego organizmu wraz z powietrzem, wodą i pożywieniem.

Jest też dobra wiadomość - można się przed tym skutecznie chronić – identyfikując źródła i zmieniając swoje nawyki zakupowe, żywieniowe i stylu życia, Więcej na ten temat na końcu tego tekstu. Niestety nie wystarczy zastosować odpowiednich filtrów powietrza, wody, unikać plastikowych opakowań i wybierać naturalne tkaniny. To oczywiście jest koniecznym, podstawowym krokiem, ale nie on odpowiada za zredukowanie narażenia o przynajmniej jeden rzędów wielkości... 
Jeśli chcesz zrobić krok w stronę zdrowszego życia musisz, zredukować ekspozycję na toksyny i metale ciężkie. To inwestycja w Twoje zdrowie, która naprawdę ma sens.

Trzeba uświadomić sobie oraz naszemu otoczeniu, że żyjąc w plastikowym świecie wraz z mikroplastikiem do organizmu przenikają różnorodne zanieczyszczenia - nie chodzi tylko o plastik i jego rodzaje, ale przede wszystkim chodzi o toksyny oraz metale ciężkie, w tym niestety rtęć. Stężenie mikroplastiku w smogu koreluje bezpośrednio z liczbą pewnych typów nowotworów w danym miejscu, ale nawet chwilowo utrzymująca się zła jakość powietrza czyli smog koreluje bezpośrednio z liczbą zawałów i udarów. To nie jest przypadek, nie ma tutaj mowy o niewielkiej korelacji... Mowa o rzędzie wielkości albo nawet więcej. Jeśli w danym miesiącu w pewnym miejscu zdarza się 10 zawałów miesięcznie, to jeśli w danym miesiącu panował smog, ta liczba przekroczy 200. Z taką sytuacją spotykają się lekarze w dużych miastach w Polsce.


Jak mikroplastik dostaje się do organizmu?

Mikroplastik jest powszechnie obecny w środowisku – znajduje się w wodzie, powietrzu, żywności oraz we wszystkich organizmach żywych.
Główne drogi to powietrze i żywność:  mikroplastik jest składnikiem PM2.5 (smogu) może się osadzać na żywności lub dostawać się do przewodu pokarmowego przez połknięcie śluzu, do którego przyklejają się cząstki z dróg oddechowych. Możliwe jest także spożycie w taki sposób zanieczyszczonej wody, czy żywności. Generalnie wdychanie powietrza ze znacznie przekroczonymi normami smogu jest najbardziej pustoszące dla organizmu. Najmniej znaczącą drogą jest skóra.
Mikroplastiki obecne w powietrzu są wdychane i osadzając się w płucach przenikając do organizmu. Głównym źródłem zanieczyszczenia mikroplastikiem to o dziwo nie pyły z zewnątrz - pm2.5 i pm10, a spaliny,  kurz domowy w szczególności pył tekstylny z naszych ubrań - to jest główne źródło mikroplastiku dla typowego człowieka spędzającego większość czasu w domu. 
Mikroplastiki obecne są w różnych produktach spożywczych, takich jak ryby, sól czy woda pitna. Spożywanie skażonej mikroplastikiem żywności prowadzi do wchłaniania mikroplastików przez przewód pokarmowy. Powietrze i żywność to jednak nie jedyna droga wchłania mikroplastiku. Choć skóra stanowi barierę, mikroplastiki mogą przenikać przez uszkodzoną skórę lub przez mieszki włosowe, szczególnie w przypadku nanoplastików.

Mikroplastiki adsorbują toksyny (dioksyny, pestycydy, polichlorowane bifenyle PCB) a także metale ciężkie: ołów, kadm, rtęć. Dodatkowo same cząstki mikroplastiku również zwykle zawierają takie toksyczne składniki jak Bisfenol A (BPA), Ftalany i Styreny. 
Plastik działa jak „gąbka chemiczna” nie tylko w powietrzu ale jeszcze lepiej w środowisku morskim i przemysłowym - krążące drobne cząstki mikroplastiku wychwytują np. rtęć z powietrza znacznie zwiększając jej biodostępność dla organizmów w zupełnie zaskakujący sposób ponieważ przenika do organizmu w pożywieniu. 
Główne drogi narażenia na mikroplastik:
  • Jedzenie (od 12 do 25% udział w narażeniu na mikroplastik + w zależności od diety będzie to ten z największą ilością toksyn)) np. mieso ryb, sól, 
  • Powietrze (od 16% do 50% udziału w narażeniach, a ilość toksyn zaraz po jedzeniu, różna w zależności od rejonu, zwykle jednak mniejsza niż w jedzeniu),
  • Woda - jeśli pijemy wodę z butelek plastikowych (transport, temperatura, tarcie, naturalne procesy) sprawiają, że taka woda może mieć nawet kilka tys cząstek na litr, ale jeśli zaparzymy w niej herbatę z torebki liczba cząstek rośnie kilka razy nawet do kilkudziesięciu miliardów na litr!... natomiast woda butelkowana nie narażona na temperatury, słońce, długotrwały transport i przechowywanie może zawierać minimalnie 100-200 cząstek na litr, natomiast woda kranowa od 5 do 50 cząstek na litr (nabierana przez standardowy filtr węglowy lodówkowy już od ok 3-50), najmniej zanieczyszczeń posiada woda głębinowa ze studni głębinowych i źródeł, jeśli pita ze szklanych butelek liczba zanieczyszczeń od 0 do 5-10 cząstek na litr. 
  • Inne źródła jak kosmetyki, leki narażają nas ze średnim  maksymalnych udziałem od 1.5% do 7% (na szczęście mikroplastik z kosmetyków jak i z wody zwykle zawiera najmniej dodatkowych toksycznych dodatków) 


Jakiego rodzaju plastiku trzeba koniecznie unikać? A jaki jest najmniej szkodliwy?

Większość tworzyw sztucznych może wydzielać toksyczne związki, zwłaszcza przy nagrzewaniu, uszkodzeniu mechanicznym lub długim kontakcie z żywnością. Najbardziej szkodliwe są plastiki oznaczone cyframi: 3 (PVC), 6 (PS) i 7 (inne, w tym PC zawierające BPA).

Szczególnie niebezpieczne:
  • BPA (bisfenol A) – zaburza gospodarkę hormonalną, podejrzewany o udział w powstawaniu autyzmu, nowotworów i niepłodności. Występuje m.in. w paragonach, pojemnikach z PC i niektórych butelkach.
  • PVC (3) – zawiera ftalany i chlor, działa toksycznie na układ nerwowy i hormonalny.
  • PS (6) – polistyren, uwalnia styren – związek o działaniu neurotoksycznym.
  • 7 (inne) – często zawierają BPA i inne dodatki chemiczne.

Które plastiki są względnie bezpieczne?
  • HDPE (2) – wysoka gęstość polietylenu
  • PP (5) – polipropylen
Z tych materiałów najczęściej robi się opakowania na żywność, butelki, zakrętki. Są bardziej odporne na działanie temperatury i mniej reaktywne.

Czego unikać i jak?
- Nie przechowuj żywności w plastiku oznaczonym: 3, 6, 7.
- Nie podgrzewaj jedzenia w plastiku, nawet jeśli wydaje się odporny.
- Nie używaj paragonów termicznych jako zakładek lub do zabawy – zawierają BPA.
- Nie używaj plastikowych opakowań do gorących lub kwaśnych potraw.
- Unikaj wielokrotnego używania butelek PET (1).


Temat plastiku i jego rodzajów szerzej poruszony na 



Badania o BPA w paragonach i jego przenikaniu przez skórę:
Badanie potwierdzające przenikanie BPA przez skórę:

Wpływ BPA na zdrowie
Powiązania BPA z autyzmem:

Badanie Joe'go Brauna (Harvard) – najwyższe stężenie BPA u kasjerek (kontakt z paragonami):

Jak ograniczyć kontakt z toksycznymi tworzywami jako społeczeństwo?
- Unikaj produktów w opakowaniach plastikowych – herbat w torebkach z tworzyw sztucznych, warzyw foliowanych, gotowych dań w plastiku.
- Wybieraj szkło, stal nierdzewną, ceramikę zamiast plastiku.
- Edukuj społeczeństwo o oznakowaniu plastików i ich działaniu.
- Promuj zakupy luzem, z własnym opakowaniem, oraz wodę filtrowaną zamiast butelkowanej.

Zmiana codziennych nawyków i świadomy wybór opakowań może znacząco zmniejszyć ryzyko chorób przewlekłych, zaburzeń hormonalnych oraz wpływu na rozwój dzieci.



Gdzie w organizmie odkłada się mikroplastik?

Mikroplastik i mózg:
Cząsteczki mikro- i nanoplastiku (mniejszych niż 1 mikrometr) mogą przedostawać się do krwiobiegu.
Badania wykazały, że są one w stanie przekraczać barierę krew-mózg, uznawaną za trudną do spenetrowania. Dotarły one nawet głęboko do tkanki mózgowej.
Mikroplastik kumuluje się w mózgu ssaków, a w ludzkich próbkach mózgu odnotowano znacznie wyższe stężenia niż w wątrobie czy nerkach.
Na podstawie badań na zwierzętach (gryzoniach, myszach) sugeruje się, że mikroplastik może prowadzić do:
◦ Dysfunkcji mózgu i upośledzenia neurologicznego.
◦ Zmian w zachowaniu.
◦ Zaburzeń funkcji poznawczych i pamięci.
◦ Degeneracji mózgu podobnej do choroby Parkinsona.
◦ Objawów przypominających zaburzenia ze spektrum autyzmu.
◦ Zmniejszonego przepływu krwi w mózgu (zaobserwowano u myszy).
Wpływ mikroplastiku na zdrowie ludzi, w tym na mózg, jest wciąż badany i nie w pełni poznany.

Badania przeprowadzone przez Matthew Campena z University of New Mexico wykazały obecność mikroplastików w ludzkim mózgu. Analiza próbek mózgów 52 zmarłych osób ujawniła, że poziomy mikroplastików były 7–30 razy wyższe niż w wątrobie czy nerkach. U osób z demencją stwierdzono nawet do 10 razy więcej mikroplastików niż u zdrowych osób. Główne wykryte polimery to polietylen (PE). Mikroplastiki te mogą przekraczać barierę krew-mózg i akumulować się w tkance mózgowej
https://nypost.com/2025/02/04/health/spoonful-of-microplastics-found-in-peoples-brains-study/?utm_source=chatgpt.com
https://www.thetimes.com/uk/science/article/microplastics-in-brain-should-we-worry-fv7pbk6qx?utm_source=chatgpt.com&region=global


W badaniu opublikowanym w "Environment International" stwierdzono obecność mikroplastików w ludzkiej krwi. Średnie stężenie wynosiło 1,6 µg/ml, co potwierdza, że mikroplastiki są biodostępne i mogą być transportowane przez układ krążenia

Badania przeprowadzone przez University of New Mexico wykazały obecność mikroplastików we wszystkich analizowanych próbkach łożyska, co sugeruje możliwość przenikania tych cząstek do organizmu płodu.

Mikroplastiki zostały wykryte w podobnych ilościach jak w płucach także w wątrobie i nerkach, gdzie mogą zakłócać metabolizm lipidów i kwasów żółciowych oraz prowadzić do uszkodzeń komórek.


Dlaczego mikroplastik jest groźny?
Plastik działa jak „gąbka chemiczna”. Mikroplastiki adsorbują z wody, powietrza toksyny (dioksyny, pestycydy, polichlorowane bifenyle PCB) a także metale ciężkie: ołów, kadm, rtęć. Dodatkowo same cząstki mikroplastiku również zwykle zawierają takie toksyczne składniki jak Bisfenol A (BPA), Ftalany i Styreny. 

Badania wykazały, że obecność mikroplastików w wodzie zwiększa koncentrację rtęci w organizmach wodnych, co sugeruje, że mikroplastiki mogą działać jako nośniki rtęci, ułatwiając jej przenikanie do organizmów. Mikroplastiki adsorbując metylortęć (MeHg) zwiększając jej biodostępność i toksyczność. Badania na larwach danio pręgowanego wykazały, że obecność mikroplastików zwiększa akumulację MeHg, prowadząc do zaburzeń ruchowych, stresu oksydacyjnego oraz uszkodzeń neurologicznych. 

Inne badania potwierdzają, że mikroplastiki mogą nasilać toksyczność metylortęci bardziej niż rtęci nieorganicznej, prowadząc do opóźnień w rozwoju, deformacji oraz zaburzeń metabolicznych u organizmów wodnych. 


Rtęć i ciąża - dlaczego narażenie matki na rtęć wpływa na zdrowie jej wnuków?

Rtęć (Hg) jest jednym z najbardziej toksycznych pierwiastków nieradioaktywnych na Ziemi. Jej toksyczność opiera się na zdolności do kumulacji w tkankach, szczególnie w ośrodkowym układzie nerwowym, i powodowania trwałych zmian biochemicznych oraz funkcjonalnych w organizmie. Szczególnie narażone na działanie rtęci są dzieci oraz płody, ze względu na niedojrzałość układów detoksykacyjnych oraz zwiększoną przepuszczalność bariery krew–mózg.

Rtęć, obecna w środowisku w różnych formach (elementarna, nieorganiczna, organiczna – np. metylortęć), łatwo przenika przez łożysko i barierę krew–mózg, odkładając się w tkankach płodu. Co potrwierdziły m.in. wyżej omawiane badania przeprowadzone przez University of New Mexico.
Co istotne, komórki jajowe u dziewcząt powstają jeszcze w okresie życia płodowego – co oznacza, że ekspozycja ciężarnej kobiety na rtęć może potencjalnie wpływać na zdrowie jej wnuków.

Rtęć może zaburzać funkcjonowanie mitochondriów, zwiększać stres oksydacyjny, powodować chroniczne stany zapalne, a także wpływać na funkcjonowanie układu immunologicznego, co wszystko może być związane z patogenezą ASD.

Wątek szczepień

Dzieci i wnuki matek, które były narażone na rtęć, mogą przez wiele lat rozwijać się pozornie prawidłowo. Jednakże u niektórych z nich może dojść do „wyzwolenia” procesu neurozapalnego w odpowiedzi na silny czynnik środowiskowy – np. infekcję, ekspozycję na toksyny lub szczepienie. Tego rodzaju mechanizm został opisany m.in. na stronie:
https://szczepienie.blogspot.com/p/encefalopatia-autyzm-mmr-szczepienia.html

Zwraca się tam uwagę na możliwość aktywacji procesów neurodegeneracyjnych na skutek szczepienia w przypadku uprzednio istniejącej ekspozycji toksycznej (np. rtęć, aluminium). Podobne poglądy pojawiają się również w wypowiedziach dr Anny Romaniuk, która wskazuje na amalgamaty stomatologiczne i szczepienia jako potencjalne źródła ekspozycji na metale ciężkie:
https://youtu.be/L1t5U1jb8UI?t=1103
https://www.youtube.com/watch?v=L1t5U1jb8UI&feature=youtu.be&t=360

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/11339848/
https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S0140673652919533
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/14896145/


Skąd wiemy, że rtęć jest groźna dla dzieci w kolejnym pokoleniu skoro kiedyś nie było mikroplastiku?

Ludzkość od zawsze miała różne głupie pomysły, kiedyś rtęć była stosowana w lekach, kosmetykach, tatuażach, świetlówkach, termometrach, poza tym kiedyś też były zanieczyszczenia powietrza, a ryby i owoce morza są źródłem rtęci od dekad. Eksperci wskazują, że dzieci – szczególnie noworodki – zachowują się jak "gąbki chemiczne", wchłaniając wiele substancji z otoczenia:
http://www.vancouversun.com/Babies%20like%20little%20sponges%20chemicals%20soaking%20good/7492011/story.html

http://www.healthandenvironment.org/initiatives/childrens_health/columns_facts


Dowody na transgeneracyjny wpływ rtęci można znaleźć w zapiskach historycznych na temat szerokiego stosowania proszku dla niemowląt... 

Reklamy zachęcały rodziców aby chcąc oszczędzić bólu wyrzynania zębów wcierali w dziąsła niemowlaków proszek dla ząbkujących dzieci. Niezwykle popularny niegdyś środek – proszek Teethina dr. Moffetta – zawierał kalomel czyli związku rtęci, wg. reklam poza uśmierzaniem bólu miał „wzmacniać dziecko […] likwidować problemy z wypróżnianiem się u dzieci W KAŻDYM WIEKU”, a także obiecywał „uczynić maluszka tłuściutkim jak prosiaczek”.
Wtedy jeszcze nie wiedziano, że sumienne stosowanie tego proszku zatruwa dzieci i nawet jeśli potem organizm dał rady i przeżyły życie we względnym zdrowiu to już ich wnuki jakimś dziwnym trafem mają ASD. Także warto pamiętać, że są przypadki gdy skutki uboczne potrafią pojawić się nie w ciągu 14 dni, a za pokolenie...
Poniżej można zobaczyć film dokumentalnym zawierający wywiady z ofiarami tej reklamy, ukazujący przypadki zatrucia dzieci kalomelem (chlorkiem rtęci), które wywarło wpływ na całą rodzinę na pokolenia. U ich potomstwa zaobserwowano znacznie podwyższoną częstość występowania autyzmu, nawet siedmiokrotnie wyższą niż w populacji ogólnej. 

Badania historyczne, jak artykuł opublikowany w „The British Medical Journal” z 1952 roku, dokumentują występowanie nefropatii rtęciowej u dzieci stosujących teething powders, co potwierdza toksyczność tego typu preparatów:

https://www.jstor.org/stable/25377951

Jak widać wpływ rtęci na występowanie ASD to fakt naukowy jednak obecnie niezbyt nagłaśniany, pewnie gdyby koncerny nie wyprodukowały magiczny lek na pozbycie się rtęci z organizmu sytuacja wyglądałaby inaczej. Obecnie pozostaje nam redukowanie narażenia na mikroplastik do minimum - szczególnie ten zbierający rtęć z otoczenia z powietrza i oceanów. Na szczęście mimo powszechnego narażenia na mikroplastik nadal większość dzieci jest zdrowa. Każdy organizm potrafi mimo odkładania się rtęci to jakoś sobie z nią radzić, umieszczać w takich miejscach organizmu aby była najmniej szkodliwa, nawet jak poziom zatrucia jest wysoki (np. gdy wychodzi ogromne zatrucie przy badaniu włosa jest to paradoksalnie lepsza sytuacja niż gdy włos okazuje się czysty - oznaczać to może, że organizm nie radzi sobie z pozbywaniem się rtęci). Poza tym nie wszystkie rejony świata są zatrute, nie wszędzie jest smog i duże natężenie mikroplastiku w pm2.5 i wyższym. Wielu ludzi ludzi sprawdza czym karmione jest mięso jakie spożywają i skąd pochodzi (chodzi o karmy zrobione z odpadów rybnych z np. morza bałtyckiego) oraz ogólnie limitują ilość spożywanych ryb i owoców morza jeśli ich źródło jest zatrute. Okazuje się, że nawet hodowlany łosoś może być zatruty rtęcią jeśli karmiony jest karmą robioną ze śledzi z morza bałtyckiego (powszechna praktyka). 

https://histmag.org/Gdy-dawniej-leczono-rtecia-19505

https://www.youtube.com/shared?ci=dUWF1F57A5s
https://www.facebook.com/groups/779018065479021/permalink/1225355904178566/



Gdzie jest najwięcej mikroplastiku?
Według źródeł, największym źródłem emisji mikroplastiku do środowiska są:
• Pranie ubrań syntetycznych (np. z poliestru, nylonu, akrylu) – odpowiada za 35% emisji pierwotnego mikroplastiku. Podczas prania uwalniane są mikroskopijne włókna plastiku, które trafiają do ścieków.
• Ścieranie opon samochodowych podczas jazdy – odpowiada za 28% emisji pierwotnego mikroplastiku. Roczna średnia światowa to około 0,81 kg mikroplastiku z opon na mieszkańca. Cząstki te unoszą się w powietrzu i są transportowane przez wiatr.
• Pył miejski – odpowiada za 24% emisji pierwotnego mikroplastiku.

Badania wykazały obecność mikroplastików w organizmach ludzi na całym świecie, w tym w Europie, Azji i Ameryce Północnej. W krajach o wysokim spożyciu przetworzonej żywności i dużym zanieczyszczeniu środowiska, takich jak Stany Zjednoczone, Chiny i Indie, stwierdzono wyższe poziomy mikroplastików w organizmach ludzkich

Wtórny mikroplastik w morzach i oceanach stanowi 69-81%, powstając głównie z rozpadu sieci rybackich, butelek i folii pod wpływem UV, soli i fal.

Jeśli chodzi o źródła mikroplastiku, który dostaje się do organizmu człowieka, to główne drogi to spożycie (żywność i woda) oraz wdychanie (powietrze). Według niektórych szacunków, tygodniowo możemy spożywać od 0,1 do nawet 5 gramów mikroplastiku, co 5 gramów jest porównywane do wagi karty kredytowej.

Najważniejsze źródła narażenia ludzi to:
• Woda pitna, w szczególności woda butelkowana w plastiku, która jest jednym z głównych źródeł mikroplastiku w naszej diecie. Badania wykazały obecność mikroplastiku w wszystkich przebadanych markach wody butelkowanej, ze średnią zawartością 650 mikrogramów na litr. Inne badania wskazały średnio około 240 tys. wykrywalnych fragmentów plastiku na litr w wodzie butelkowanej (10 do 100 razy więcej niż poprzednie szacunki) oraz od 110 tys. do 370 tys. drobinek na litr, z czego 90% stanowił nanoplastik. Ponad 93% przebadanej wody butelkowanej było zanieczyszczone mikroplastikiem, często ponad dwa razy więcej niż woda kranowa. Mikroplastik przenika do wody z butelki podczas stania, ściskania, a nawet podczas otwierania i zamykania nakrętki. Jeśli woda w butelkach jest transportowana na dalekie odległości, stoi w cieple, zimnie, na słońcu, pod promieniami UV - od tych wszystkich czynników zależy stężenie mikroplastiku oraz to jak bardzo może być groźne stąd w przypadku wody butelkowanej zakres możliwego zatrucia jest od niewielkiego, aż po 2-3 rzędy wartości wyższe!!!
Korzystanie z plastikowego bidonu zrobionego z grubego plastiku, ciemnego (z certfikatami UE) jest relatywnie bardziej bezpieczne (kilka rzędów wartości) niż woda z cienkich butelek.
• Opakowania żywnościowe i sposób przygotowania posiłków. Dużo mikroplastiku przenika do jedzenia, gdy jest ono podgrzewane w mikrofali w plastikowych opakowaniach. Badanie wykazało, że w ciągu 3 minut podgrzewania mikrofalowego może uwolnić się ponad 4 miliony cząsteczek mikroplastiku i 2 miliardy cząsteczek nanoplastiku z zaledwie 1 cm kwadratowego powierzchni. Plastikowe deski do krojenia mogą generować 100–300 cząstek mikroplastiku na milimetr cięcia. Przechowywanie żywności w plastikowych pojemnikach, zwłaszcza w podwyższonej temperaturze, zwiększa uwalnianie mikroplastiku.
• Produkty spożywcze, takie jak ryby i owoce morza (np. krewetki są jednym z największych źródeł spożywczych, a kraby wypadają najgorzej), sól (szczególnie morska, ale i lądowa), cukier (ryzyko istotne ze względu na ilość spożywaną), ryż (zwłaszcza sprzedawany w plastikowych torebkach lub instant), czy herbata w torebkach. Mikroplastik dostaje się do tych produktów z zanieczyszczonego środowiska (gleba, woda), a także podczas przetwarzania i pakowania.
• Powietrze, które wdychamy, zwłaszcza w obszarach miejskich, zawiera mikro- i nanoplastik. Składniki pyłu miejskiego, tekstylnego (z ubrań) i z opon są obecne w powietrzu wewnątrz budynków i na zewnątrz.


Herbata i mikroplastik?
Dlaczego o herbacie napisane jest osobno? Ponieważ 1 filiżanka takiej herbaty zapewnia nam narażenie na taką liczbę mikroplastiku PP, PET, PLA, Nylony i innych toksyn jak wiele lat narażanie się innymi drogami. Obrazowo mówiąc jeśli staramy się pić ze szklanych naczyń, filtrujemy wodę aby każdego dnia nie narażać się na więcej niż 50 cząstek mikroplastiku na litr, to 1 szklanka herbaty kasuje nam nasze starania nawet jeśli były prowadzone przez miliony lat... ponieważ dostarcza o 7 rzędów wielkości więcej mikroplastiku niż zwykła butelka wody. Na szczęście mikroplastik z herbaty nie jest dodatkowo nasiąknięty takimi samymi toksynami i metalami ciężkimi jak ten z powietrza i żywności. Obecnie wielu producentów herbat zmieniło składy torebek na bezpieczniejszy nylon.
W 2019 roku zespół naukowców z Uniwersytetu McGilla w Kanadzie przeprowadził badanie, w którym wykazano, że jedna torebka herbaty wykonana z plastiku uwalnia około 11,6 miliarda mikroplastików i 3,1 miliarda nanoplastików do pojedynczej filiżanki herbaty zaparzonej w temperaturze 95°C . Te liczby są tysiące razy wyższe niż zawartość plastiku w innych produktach spożywczych

Kolejne badania, takie jak te przeprowadzone przez Uniwersytet Autonomiczny w Barcelonie, potwierdzają te wyniki, wskazując na obecność miliardów cząsteczek plastiku w naparze z torebek nylonowych, polipropylenowych i celulozowych 

Mikroplastiki obecne w naparze herbaty mogą być wchłaniane przez komórki jelitowe, co budzi obawy dotyczące ich wpływu na zdrowie. Chociaż badania nad tym zagadnieniem są wciąż w fazie wstępnej, istnieją sugestie, że długotrwałe spożycie mikroplastików może prowadzić do stanów zapalnych, uszkodzeń komórek, a nawet zwiększać ryzyko wystąpienia niektórych chorób, takich jak nowotwory czy choroby neurodegeneracyjne .

Oßmann, B. E., Sarau, G., Holtmannspötter, H., Pischetsrieder, M., Christiansen, S. H., & Dicke, W. (2019). Plastic teabags release billions of microparticles and nanoparticles into tea. Environmental Science & Technology. https://pubs.acs.org/doi/10.1021/acs.est.9b02540

Jha, A. N., et al. (2023). Microplastics and phthalate esters release from teabags into tea drink: occurrence, human exposure, and health risks. Environmental Science and Pollution Research. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/37697202/

Tufenkji, N., et al. (2019). Your soothing cup of tea may contain billions of microplastics. Smithsonian Magazine. https://www.smithsonianmag.com/smart-news/your-soothing-cup-tea-may-contain-billions-microplastics-180973233/

World Health Organization (WHO). (2019). Microplastics in drinking-water. https://www.who.int/news-room/fact-sheets/detail/microplastics-in-drinking-water

Papierowe torebki herbaty to także mikroplastik gdyż często są tworzone z mieszaniny celulozy i włókien poliestrowych. Każda posiada uszczelnianie termiczne (heat sealing) za pomocą polipropylenu, cienkiej warstwy tworzywa sztucznego, która stapia się podczas produkcji i umożliwia zgrzanie brzegów torebki. Dodatkowo wiele papierowych torebek zawiera około 25% plastiku w postaci cienkiej folii w środku. Do wzmacniania struktury torebki producenci czasem stosują syntetyczne włókna, np. nylon lub poliester.
W procesie produkcji lub pakowania herbata może zostać zanieczyszczona drobinami plastiku, nawet jeśli torebka nie zawiera go bezpośrednio.

Badania opublikowane w Environmental Science & Technology (Oßmann et al., 2019) wykazały, że nie tylko syntetyczne, ale i papierowe torebki mogą być źródłem mikroplastików, jeśli zawierają plastikowe powłoki lub są klejone syntetycznym klejem

Praca Jha et al. (2023) z Environmental Science and Pollution Research pokazuje, że nawet torebki z deklarowanymi "biodegradowalnymi" materiałami mogą uwalniać mikroplastiki i ftalany.  https://www.smithsonianmag.com/smart-news/your-soothing-cup-tea-may-contain-billions-microplastics-180973233/


W jaki sposób w powietrzu rtęć łączy się z mikroplastikiem?
Rtęć i inne metale ciężkie potrafią wiązać się z mikroplastikami unoszącymi się w powietrzu – cząsteczki te działają jak „gąbki” na toksyny.

Rtęć w powietrzu występuje głównie jako:
  • Elementarna (Hg⁰) – gazowa i rozprzestrzeniana globalnie.
  • Utleniona (Hg²⁺) – bardziej reaktywna i podatna na osadzanie na cząstkach.
  • Cząsteczkowa (particle-bound mercury – PBM) – rtęć związana z cząstkami PM2.5/PM10.
Główne źródła rtęci w powietrzu to spalanie odpadów, spalanie węgla (największe źródło antropogeniczne rtęci), przemysł metalurgiczny (produkcja aluminium, cementu, stali) oraz
produkcja chloru i złota (w technologii z użyciem amalgamatu rtęci).
Niestety także w sposób naturalny rtęć dostaje się do powietrza poprzez wybuchy wulkanów, parowanie z oceanów, gleb i skał bogatych w rtęć oraz pożary lasów (uwalniają rtęć zgromadzoną w roślinności i glebie).
Pożary składowisk odpadów mieszanych mogą generować znaczne emisje rtęci, ponieważ podczas spalania materiałów takich jak farby, baterie, odpady laboratoryjne, świetlówki oraz niektóre kosmetyki (np. kremy wybielające) rtęć uwalnia się i wiąże z produktami spalania, w tym drobnym pyłem i popiołem. Najdrobniejsze cząsteczki zawierające rtęć ulegają późniejszej aglomeracji z większymi cząstkami pyłów zawieszonych, co sprzyja ich długotrwałemu unoszeniu się w atmosferze i dyspersji na duże odległości.

Pyły PM2.5 (cząstki o średnicy ≤2,5 μm) i PM10 (≤10 μm) to mieszaniny pyłów organicznych i nieorganicznych, metali ciężkich, sadzy, siarczanów, azotanów i mikroplastików. 

Rtęć z racji swoich właściwości jest łatwo przenoszona przez pyły zawieszone, które mogą osiadać na powierzchniach. Dlatego nawet jeśli powietrze na zewnątrz jest stosunkowo czyste, w domach, w których przeważa odzież i tekstylia wykonane z tworzyw sztucznych, stężenie pyłów zawieszonych może być wysokie. Syntetyczne ubrania działają jak gąbka, pochłaniając zanieczyszczenia z otoczenia akumulująć. W warunkach ograniczonej wentylacji w małych pomieszczeniach mikrocząstki uwalniane z włókien tekstylnych ulegają fragmentacji do postaci mikro- i nanoplastików, stając się składnikiem aerozolu domowego. Ich długotrwała obecność w powietrzu prowadzi do ich inhalacyjnego narażenia, stanowiąc mechanizm opóźnionej ekspozycji na zanieczyszczenia środowiskowe, w tym metale ciężkie i związki toksyczne adsorbowane na powierzchni mikroplastików.

Rtęć wdychana do płuc przenika przez barierę pęcherzykowo-włośniczkową. 
Liu et al., 2023 opisali, że mikroplastiki obecne w atmosferze wiążą metale ciężkie, w tym Hg, i stanowią nowy wektor transportu zanieczyszczeń.
https://doi.org/10.1016/j.jhazmat.2022.130054

Zhang et al., 2021 wykazali, że PM2.5 transportuje metale ciężkie, w tym rtęć, które mogą być inhalowane i odkładane w płucach.
https://doi.org/10.1016/j.chemosphere.2021.131074

Mikroplastiki pochodzące z tkanin syntetycznych, opon, farb itp. oraz mikroplastiki <5 mm, a zwłaszcza nanoplastiki (<100 nm), mogą mieszać się z PM2.5, stając się jednocześnie nośnikami innych toksyn. PM2.5 i związana z nimi rtęć mogą przenikać przez płuca do krwi, a także przekraczać barierę krew–mózg i łożyskową.


Mikroplastik obecny w smogu jest najgroźniejszy. 
Smog ma nie tylko ogromny wpływ na zdrowie dzieci ale również na zdrowie dorosłych. Szpitale podczas smogowych dni zapełniają się osobami z zawałami i udarami.

Zanieczyszczone powietrze wpływa nie tylko na ich aktualne zdrowie, ale też inteligencję i całe późniejsze życie.

Jak mówi prof. Ewa Czarnobilska, kierownik Centrum Alergologii Klinicznej i Środowiskowej SU, podczas ogłoszenia alarmu szkoły i przedszkola powinny wprowadzać obowiązkowe zalecenia dla swoich uczniów: zakazać im jakichkolwiek wyjść, zajęć na zewnątrz, otwierania okien, noszenia maseczek. „Nauczyciele powinni informować o tych zaleceniach na początku lekcji lub podczas obowiązkowych apelów. Każdy dyrektor powinien otrzymać wcześniej prostą instrukcję na ten temat” – wskazuje.
Z badań prowadzonych przez prof. Czarnobilską wynika, że astma oskrzelowa wśród dzieci i młodzieży w Krakowie występuje dwa razy rzadziej w porównaniu z danymi z lat 2006-2009, mimo że poziom zanieczyszczeń wciąż jest duży podczas sezonu grzewczego. To pokazuje, jak ważne jest ciągłe budowanie świadomości i szerzenie wiedzy na temat dobrych praktyk podczas smogowych dni – uznaje alergolog.
„W tamtym roku zaobserwowałam, jak ważne jest wydawanie maseczek – zarówno w poradniach przyszpitalnych, jak i w szkole. Chodzi o proste maseczki, z prostym filtrem, które dziecko może założyć. Nie chronią one tak bardzo jak te profesjonalne, ale wciąż chronią. Zainteresowanie nimi jest bardzo duże, a okazuje się, że wielu ludzi nie stać na nie. Noszenie maseczki przy każdym stężeniu jest ważne, ale przynajmniej w momencie alarmu, powinny być one dostępne. Rodzice, uczniowie, czy pacjenci składaliby podpis, że rzeczywiście pobrali maseczkę. Do tego powinien dojść obowiązek włączania oczyszczaczy powietrza w szkołach i przedszkolach” – dodaje.


Dr Paweł Jarosz, lekarz: " Kontakt z zanieczyszczonym powietrzem może poważnie pogorszyć stan zdrowia w przypadku tych dzieci, które już cierpią na takie choroby jak astma czy alergia. Środki chroniące przed smogiem, takie jak filtry w domu czy przedszkolu, powinny być normą. Ale ciągle są luksusem. "
Układ oddechowy w kontakcie z pyłami pełni m.in. funkcję obronną: oczyszcza inhalowane powietrze. Im dłuższy układ oddechowy i jego składowe (przewody nosowe, gardło, tchawica, oskrzela, oskrzeliki) tym powietrze ma większą szansę się oczyścić. Dlatego dzieci, które mają niewielki układ oddechowy, są bardziej narażone na niekorzystne działanie szkodliwych pyłów. Zwyczajnie więcej szkodliwych substancji dotrze do dolnych dróg oddechowych niż u osoby dorosłej, a im niżej pył dociera tym bardziej dotkliwe konsekwencje dla organizmu, gdyż jak wiemy pył z łatwością przenika do krwiobiegu. Te szkodliwe substancje przyczyniają się do spadku odporności, napadowego kaszlu, świszczącego oddechu, zakażenia górnych i dolnych dróg oddechowych oraz astmy. W konsekwencji pogarszają proces leczenia relatywnie prostych infekcji dróg oddechowych. Ciężko jednak wyobrazić sobie sytuację, w której dzieci nie mogą bawić się w piaskownicy, a używanie masek przez dzieci jest niestety bardzo mało praktyczne i nieefektywne. Kto próbował ten wie. Kontakt dziecka ze „świeżym powietrzem” jest zatem mocno przeciwwskazany, co zwyczajne życie rodziców i ich chorych pociech czyni nadzwyczaj uciążliwym."

W filmie znane krakowskie lekarki opowiadają między innymi o wpływie zanieczyszczonego powietrza na serce, rozwój dzieci w okresie płodowym oraz zachorowalność na alergię i astmę.

O tym jak bardzo smog szkodzi naszym dzieciom, mówiła na konferencji w Rydułtowach dr n. med. Katarzyna Musioł – ordynator oddziału pediatrycznego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku. Sama jest matką czwórki dzieci.

Znów dziecko z twojego regionu...
Przez wiele lat dr Katarzyna Musioł pracowała w oddziale onkologii, hematologii i chemioterapii Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka (GCDZ) w Katowicach. W pewnym momencie jej współpracownicy zwrócili uwagę na to, że bardzo dużo dzieci z naszego regionu trafia do GCZD z powodu guza mózgu. - Usłyszałam: „Zobacz, znów dziecko z twojego regionu, z Rybnika, Rydułtów, Pszowa czy Czerwionki-Leszczyn” - mówiła pani doktor podczas konferencji. Wraz z grupą naukową postanowiła sprawdzić, jaki jest tego powód. Dlaczego dzieci z Pszowa czy Wodzisławia chorują częściej, a dzieci np. z okolic Częstochowy rzadziej. - Przeanalizowaliśmy wszystkie przypadki guzów mózgu u dzieci, które były leczone w naszej klinice na przestrzeni 15 lat. Wpadliśmy między innymi na pomysł, by skorelować te dane z poziomem zanieczyszczeń w naszym województwie. Uruchomiliśmy metody matematyczne, by sprawdzić, czy jest związek przyczynowo-skutkowy. Okazuje się, że jest - podała zatrważające wyniki.

Pani ordynator podkreślała, że musimy zrobić wszystko, by nasze dzieci oddychały czystym powietrzem, bo w przeciwnym razie narażamy je na groźny nowotwór. Bo o ile w onkologii dziecięcej całościowo współczynnik wyleczalności jest wysoki, to akurat w przypadku guzów mózgu dane nie są już tak optymistyczne.
Zaczyna się od stanu zapalnego

Ale guzy mózgu to nie jedyne zagrożenie. Pani ordynator udowadniała, że niebezpieczeństw jest zdecydowanie więcej. W dużym uproszczeniu przedstawimy, jak bardzo smog wpływa na dzieci. Zacznijmy od tego, że układ oddechowy człowieka działa jak filtr. Wychwytuje on cząsteczki zanieczyszczeń powietrza i robi wszystko, by nie dostały się one do wnętrza organizmu. - W naszym nosie znajduje się specjalny nabłonek, który zawiera rzęski i śluz. Dzięki temu różnego rodzaju zanieczyszczenia na zasadzie taśmociągu są przesuwane do zewnątrz i eliminowane, by nie wnikały w głąb - tłumaczyła opisowo. Problem w tym, że dopóki zanieczyszczeń w powietrzu jest niewiele, to nasz nos radzi sobie doskonale. Natomiast jeśli powietrze staje się przesycone zanieczyszczeniami, to miejscowo w naszym nosie wyzwala się stan zapalny i nasz organizm zaczyna się bronić. Jeśli ten stan jest ciągły, to mechanizm obronny staje się niewydolny. Nasz układ odpornościowy nie potrafi już zdecydowanie odpowiedzieć na czynnik zapalny. To toruje drogę różnego rodzaju zakażeniom.

Co dokładnie się dzieje? Duże cząsteczki zanieczyszczeń - np. pył PM 10 - zalegając w układzie oddechowym wywołują przewlekły nieżyt nosa, gardła, zapalenie krtani, uszu czy zatok. Z kolei bardzo małe cząsteczki - np. pył PM 1 czy PM 2,5 - mogą dostawać się bezpośrednio do pęcherzyków płucnych, a stamtąd już bezpośrednio do krwiobiegu. - To sprawia, że te pyły są w stanie dotrzeć do każdego miejsca w naszym ciele i negatywnie wpłynąć na każdy układ - mówiła pani doktor.

Alergie
Mało tego - następuje też osłabienie układu immunologicznego, a co za tym idzie - torowanie drogi infekcjom bakteryjnym i wirusowym. Kolejny problem to zaostrzenie chorób alergicznych. A nawet możliwość wystąpienia alergii nabytej, czyli wyzwolenie alergii u osoby wcześniej zdrowej. - Dzieci, które żyją w zanieczyszczonych miastach, chorują na alergie częściej, niż dzieci mieszkające na wsi. Mimo że to na wsi jest więcej alergenów, bo przecież mamy więcej drzew, więcej zwierząt - wyjaśniała.

Dzieci są szczególnie wrażliwą grupą na smog. Z kilku powodów. Nabłonek oddechowy dziecka odpowiedzialny za wyłapywanie zanieczyszczeń jest jeszcze niedojrzały. Z kolei drogi oddechowe są wąskie i krótkie, co zwiększa ich podatność na podrażnienia i stan zapalny. Dzieci oddychają też szybciej niż dorośli. Zużywają w przeliczeniu na masę ciała o ok. 50 proc. więcej powietrza. Co więcej - same zanieczyszczenia kumulują się bliżej gruntu, dlatego dzieci wdychają ich proporcjonalnie więcej. Warto też dodać, że duży odsetek maluchów oddycha ustami, a nie przez nos, który jest przecież naszym naturalnym filtrem.

Jest wiele wyników badań, które pokazują negatywny wpływ zanieczyszczeń powietrza na dzieci. W Krakowie badania w tym zakresie prowadził zespół prof. dr hab. Wiesława Jędrychowskiego. Podzielono grupę 500 kobiet w ciąży na dwie podgrupy. Część kobiet przebywała w środowisku zanieczyszczonym, a część w środowisku bez zanieczyszczeń. Zespół oceniał stan zdrowia matek w ciąży i ich nienarodzonych dzieci, a później jeszcze stan zdrowia dzieci po narodzinach. - Okazało się, że w przypadku kobiet, które oddychały zanieczyszczonym powietrzem, częściej dochodziło do obumarcia płodu lub do przedwczesnych porodów. Poza tym dzieci rodziły się mniejszą masą urodzeniową - podawała przykłady pani doktor. Poza tym stwierdzono, że zanieczyszczone powietrze wpływa na dzieci w następujący sposób: występują problemy z pamięcią i koncentracją, wyższy poziom niepokoju, stany depresyjne, zwiększona nadpobudliwość, trudności z kontrolą emocji, gorsze kompetencje społeczne czy choroby ze spektrum autystycznego. Z kolei badania spirometryczne udowodniły, że te dzieci mają mniejszą pojemność płuc.

W Polsce liczba przedwczesnych zgonów z powodu smogu to około 45 tys. osób. Z powodu wypadków ginie rocznie ok. 3,5 tys. ludzi. Skala jest nieporównywalna.
Sami sobie szkodzimy
– To bardzo ważne, byśmy zrozumieli, że trując powietrze, trujemy samych siebie i swoich najbliższych. Jeśli w dymie z naszego komina są niebezpieczne i rakotwórcze związki, to w największym stężeniu opadają one bezpośrednio przy naszym domu - na nas i nasze dzieci, powodując wiele chorób. Trzeba zrobić wszystko, by powietrze było czyste - zaapelowała do wszystkich pani doktor.

Rozmowy z prof. Ewa Czarnobilska, prof. Ewa Konduracka i dr hab. Agnieszką Pac. Uzupełniają go animacje wykonane przez dr Tomasza Wełnę, wieloletniego wykładowcę krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Znane krakowskie lekarki opowiadają w nim między innymi o wpływie zanieczyszczonego powietrza na serce, rozwój dzieci w okresie płodowym oraz zachorowalność na alergię i astmę. Radzą też, jak można się chronić.

All That Smog [Cały ten smog] - documentary on polluted air and health


Prawdziwa cena smogu. To prawdopodobnie brudne powietrze zabiło w styczniu kilka tysięcy Polaków więcej. Nowe dane GUS

Porównanie stycznia ubiegłego i bieżącego roku, po korekcie na zgony związane z grypą, daje 41/33 = 1.24. Tyle wynosi wzrost liczby zgonów w styczniu 2017 w stosunku do stycznia 2016. Jak widzimy, daleko mu do tego z Londynu. Oczywiście, podkreślmy to raz jeszcze, stężenia zanieczyszczeń też były u nas niższe, inny był też czas trwania epizodu. Niemniej, wydaje się bardzo prawdopodobne, że za znaczną część różnicy w liczbie zgonów pomiędzy styczniem 2016 a styczniem 2017 odpowiada zanieczyszczenie powietrza. Literatura dotycząca wpływu krótkoterminowej ekspozycji na zanieczyszczenia powietrza na umieralność jest bardzo obszerna, a dowody bardzo mocne https://smoglab.pl/w-styczniu-2017-roku-zmarlo-o-11-tys-wiecej-polakow-niz-w-styczniu-2016-to-prawdopodobne-ze-za-znaczna-czesc-roznicy-odpowiada-smog/

Smog jest bardziej szkodliwy dla dzieci
Dlaczego tak jest? Postaram się to wyjaśnić w dość prosty nawet dla laika sposób, bez zagłębiania się w patofizjologię. Układ oddechowy w kontakcie z pyłami pełni m.in. funkcję obronną: oczyszcza inhalowane powietrze. Im dłuższy układ oddechowy i jego składowe (przewody nosowe, gardło, tchawica, oskrzela, oskrzeliki) tym powietrze ma większą szansę się oczyścić. Dlatego dzieci, które mają niewielki układ oddechowy, są bardziej narażone na niekorzystne działanie szkodliwych pyłów. Zwyczajnie więcej szkodliwych substancji dotrze do dolnych dróg oddechowych niż u osoby dorosłej, a im niżej pył dociera tym bardziej dotkliwe konsekwencje dla organizmu, gdyż jak wiemy pył z łatwością przenika do krwiobiegu. Te szkodliwe substancje przyczyniają się do spadku odporności, napadowego kaszlu, świszczącego oddechu, zakażenia górnych i dolnych dróg oddechowych oraz astmy. W konsekwencji pogarszają proces leczenia relatywnie prostych infekcji dróg oddechowych. Kontakt z zanieczyszczonym powietrzem może poważnie pogorszyć stan zdrowia w przypadku tych dzieci, które już cierpią na takie choroby jak astma czy alergia. Środki chroniące przed smogiem, takie jak filtry w domu czy przedszkolu, powinny być normą. Ale ciągle są luksusem. Ciężko jednak wyobrazić sobie sytuację, w której dzieci nie mogą bawić się w piaskownicy, a używanie masek przez dzieci jest niestety bardzo mało praktyczne i nieefektywne. Kto próbował ten wie. Kontakt dziecka ze „świeżym powietrzem” jest zatem mocno przeciwwskazany, co zwyczajne życie rodziców i ich chorych pociech czyni nadzwyczaj uciążliwym.

Smog w Polsce. "Rządzimy" w UE pod względem najgorszej jakości powietrza. Najnowsze raport
Dane na temat stężenia szkodliwych pyłków są zatrważające. - Polska jest czarnym punktem na mapie Europy jeśli chodzi o zanieczyszczenia powietrza - powiedział prezes NIK prezentując raport nt. smogu.


Jakie są konsekwencja narażenia organizmu na mikroplastik?
Obecność mikroplastików w organizmie wg. dostępnych badań prowadzi m.in. do:
- Stresu oksydacyjnego: Zaburzenia równowagi oksydacyjnej mogą prowadzić do uszkodzeń komórek i tkanek.
- Zaburzeń metabolicznych: Mikroplastiki mogą wpływać na metabolizm, prowadząc do różnych schorzeń.
- Neurotoksyczności: Wpływ na układ nerwowy może prowadzić do zaburzeń neurologicznych.
- Zaburzeń układu odpornościowego: Mikroplastiki mogą wpływać na funkcjonowanie układu immunologicznego.
Dodatkowo, mikroplastiki mogą działać jako kancerogeny, indukując stres oksydacyjny, stan zapalny i uszkodzenia DNA, co zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów.

Mikroplastiki adsorbują toksyny z otoczenia (np. metale ciężkie, PCB, ftalany) oraz zawierają substancje zaburzające gospodarkę hormonalną (np. BPA).
W związku z tym mogą wywoływać:
  • stany zapalne jelit
  • stres oksydacyjny (zwiększone ryzyko nowotworów)
  • zmiany w mikrobiomie jelitowym
  • potencjalnie uszkodzenia komórek i tkanek
Natomiast związana z mikroplastkiem rtęć (z pyłów) może powodować w szczególności:
- choroby sercowo-naczyniowe, nerek i nowotwory.
- zaburzenia hormonalne,
- zwiększone ryzyko autyzmu, ADHD,
- inne uszkodzenia neurologiczne (szczególnie u dzieci),

Podsumowując: długotrwałe narażenie organizmu na mikroplastik może prowadzić do nowotworów, chorób metabolicznych (np. cukrzyca typu 2) oraz zaburzeń hormonalnych i płodności.

 
Organizm ludzki nie dysponuje efektywnymi mechanizmami eliminacji mikroplastików. Chociaż niektóre badania sugerują, że mikroplastiki mogą być usuwane z organizmu poprzez kał lub mocz, to proces ten jest bardzo ograniczony. Mikroplastiki mogą gromadzić się w organizmie przez długi czas, co zwiększa ryzyko ich negatywnego wpływu na zdrowie.

Jak bronić się przed mikroplastikiem?

Aby zminimalizować narażenie na mikroplastiki i związane z nimi metale ciężkie:
  • Stosuj filtry powietrza: Używaj oczyszczaczy powietrza z filtrami HEPA w domu i miejscu pracy.
  • Wybieraj naturalne tkaniny: Unikaj ubrań z syntetycznych materiałów, które mogą uwalniać mikroplastiki.
  • Często pierz ubrania, stosuj suszarkę z pompą ciepła i filtrem wyłapującym drobne cząstki z ubrań
  • Wybieraj ubrania i tekstylia wykonane z naturalnych włókien, aby zredukować uwalnianie mikroplastików z odzieży syntetycznej.
  • Filtruj wodę: Korzystaj z filtrów do wody typu odwrócona osmoza, aby usunąć mikroplastiki i metale ciężkie.
  • Nie pij herbaty w torebkach - tylko sypana.
  • Ogranicz spożycie przetworzonej żywności: Wybieraj świeże produkty i unikaj żywności pakowanej w plastik.
  • Sprawdzaj skład kosmetyków i unikaj tych zawierających mikrogranulki plastiku.
  • Nie używaj żywności z opakowań plastikowych, jednorazowych w tym także papierowych. Wszelkie papierowe opakowania są powleczone cienką warstwą plastiku. Jeśli nie ma wyboru i musisz użyć plastiku użyj HDPE (2), PP (5), LDPE (4) natomiast PET (1) i PETE (1) czyli butelki nie stosuj wielorazowo!, koniecznie unikaj plastiku typu PVC (3), PS(6), i innych typów (7) - to po prostu trucizny.
  • Nie podgrzewaj jedzenia w plastiku, nawet jeśli wydaje się odporny. Nie używaj plastikowych opakowań do gorących lub kwaśnych potraw.
  • Nie używaj paragonów termicznych jako zakładek lub do zabawy – zawierają BPA, który przenika przez skórę
  • W przypadku korzystania z opakowań plastikowych do przechowywania żywności lub wody (nawet tych bez bisfenolu A i ftalanów), należy unikać ich uszkadzania mechanicznego (nawet delikatne zgniatanie), ekspozycji na promieniowanie UV (światło słoneczne), nagrzewania oraz zamrażania. Tego rodzaju czynniki fizyczne i termiczne przyspieszają degradację polimerów i mogą prowadzić do zwiększonego o rzędy wielkości uwalniania mikroplastików do przechowywanych produktów spożywczych i płynów. 
  • Regularnie sprzątaj: Odkurzaj i czyść powierzchnie, aby usunąć kurz zawierający mikroplastiki.
    Zaleca się regularne wietrzenie pomieszczeń, szczególnie podczas czynności takich jak ubieranie się, rozbieranie, ścielenie łóżka czy układanie odzieży w szafie. Wszystkie aktywności generujące unoszenie się cząstek z tkanin – w tym potrząsanie ubraniami, aktywność fizyczna czy zabawy – powinny odbywać się przy włączonym, wysokowydajnym oczyszczaczu powietrza.

Co zrobić, gdy wiemy, że występuje zła jakość powietrza?
  • Nie wychodźmy z domu. A jeśli już musimy, to załóżmy specjalną maskę
  • Nie wietrzmy mieszkań, bo w środku powietrze jest lepsze o ok. 30 procent mimo, że jakość powietrza w ciągu godziny nadąża za tym co za oknem to jednak wciąż jest nieco lepsza w domu nawet jeśli nie ma oczyszczacza
  • W pomieszczeniach stosujmy oczyszczacze powietrza z filtrami Hepa włączony na max
  • Nie uprawiajmy sportu na zewnątrz
  • Oczyszczajmy śluzówkę wodą morską albo solą fizjologiczną
  • Jeśli mamy kaszel, ale jesteśmy w stanie z nim wytrzymać, nie łykajmy syropów przeciwkaszlowych - odruch kaszlu oczyszcza nam płuca!
Konieczne są apele w szkołach i przedszkolach o obowiązkowe oczyszczacze i ew. maseczki filtrem FFP3 i wentylem

Aby ograniczyć narażenie społeczeństwa na mikroplastiki, konieczne jest wdrożenie systemowych działań u źródła emisji oraz modyfikacja codziennych nawyków konsumenckich. Należy dążyć do stopniowego wycofywania tworzyw sztucznych jednorazowego użytku oraz opakowań żywności wykonanych z plastiku, szczególnie w kontekście produktów poddawanych działaniu wysokiej temperatury (np. herbaty w torebkach z włókien syntetycznych, warzywa pakowane próżniowo). Wskazane jest promowanie materiałów biodegradowalnych, szkła oraz stali nierdzewnej jako alternatyw w sektorze spożywczym. Istotne jest również zwiększenie świadomości społecznej poprzez edukację konsumentów, wsparcie regulacji ograniczających mikroplastiki w produktach higienicznych i kosmetycznych oraz inwestycje w technologie oczyszczania ścieków i powietrza, które skutecznie zatrzymują cząstki plastiku przed przedostaniem się do środowiska i łańcucha pokarmowego.


Bibliografia

niedziela, 5 marca 2017

Kilka uwag do tekstu "Co o szczepieniach myślą matki-pediatrzy" z wp.pl

Kilka słów krytyki do tekstu "Co o szczepieniach myślą matki-pediatrzy"

Uprzedzam, że poniżej powołuje się na "blog" (tak to wygląda) chociaż tak naprawdę jest to zbiór źródeł. (Pod każdą informacją, cytatem znajduje się odniesienie do odpowiedniego źródła, badań naukowych, literatury medycznej. Wystarczy kliknąć w dany link aby znaleźć wspomniane źródła. Oczywiście wszystko do weryfikacji.) Dzięki temu zabiegowi wpis jest po prostu znacznie krótszy i czytelniejszy. Poruszane poniżej kwestie dotykają wielu skomplikowanych tematów stąd odesłania do innych wpisów poświęconych konkretnie danemu tematowi.

Zaczyna się od śmiesznego pytania retorycznego
"Jak to robią mamy-pediatrzy? Szczepią czy nie?"
Jakie mogą paść odpowiedzi skoro http://www.mp.pl/szczepienia/specjalne/139681,lekarze-odradzajacy-szczepienia

Potem pada jednak minimalne oddanie pola, ze jednak szczepionki czasem szkodzą...
"Dagmara Chmurzyńska-Rutkowska była świadkiem jednego incydentu hipotoniczno-hiporeaktywnego po podaniu szczepionki i spotkała się również z drgawkami oraz ciężką małopłytkowością. Czy tym odczynom należy się dziwić i brać je za dowód na to, że szczepionki to zło?
Magda Słomińska-Frączek odpowiada wprost, że szczepionki, tak jak leki, to substancje, które nie są obojętne dla organizmu. - Nie zawierają jednak substancji szkodliwych! Pamiętajmy, że szczepienia podaje się najbardziej wrażliwej i delikatnej grupie pacjentów. Taki lek musi przejść tak liczne testy i badania, także nie ma mowy o truciu naszych dzieci – dodaje pediatra"
Szkoda, że nie wspomną o skali powikłań i tym jak to jest zgłaszane http://szczepienie.blogspot.com/2015/12/czy-statystyki-nop-sa-rzetelne-czyli-o.html

Warto wspomnieć także o tym iż liczne "testy i badania" nawet jeśli są rzetelne to zwykle bardzo ograniczone i nie zawsze używane są w rzetelny sposób:
http://szczepienie.blogspot.com/p/ebm-randomizowane-wieloosrodkowe-slepej.html
Jak jest w przypadku szczepień i autyzmu
http://szczepienie.blogspot.com/p/encefalopatia-autyzm-mmr-szczepienia.html
https://autyzmaszczepienia.wordpress.com/gdzie-ten-dowod/ - Cytat, jak to wygląda w praktyce:
"Rodzic: Panie doktorze, czy ciągle rosnąca ilość szczepień może wywoływać lub przyczyniać się do zaburzeń neurologicznych np. autyzmu?
Pediatra: Nie. To bzdury. Mamy na to wiele dowodów naukowych. Szczepienia uważamy za bezpieczne*.
Rodzic: Proszę mi opowiedzieć krótko o tych dowodach panie doktorze.
Pediatra: Na licznych konferencjach słyszałem o badaniach związku między rtęcią w szczepionkach lub szczepionką odra-świnka-różyczka a zaburzeniami neurologicznymi. W tych badaniach nie potwierdzono związku przyczynowo-skutkowego.
Rodzic: Mówi pan, że tematem przeprowadzonych badań była jedna substancja i jedna szczepionka. A mnie chodziło czy cały kalendarz szczepień został zweryfikowany w kontekście związku z zaburzeniami neurologicznymi np. autyzmem?
Pediatra: Nie, ale wszystkie szczepienia uważamy za bezpieczne.
Rodzic: Aha. A czy jakieś badania zweryfikowały codzienną praktykę podawania wielu szczepień/preparatów podczas jednej wizyty? W wygranej sprawie sądowej o odszkodowanie w USA rodzina dziewczynki Hannah otrzymała 20 milionów dolarów odszkodowania. Jej autyzm uznano jako wynik podania w ciągu kilku minut 5 preparatów z 9-cioma szczepionkami: tężec-krztusiec-błonica, Hib, odra-świnka-różyczka, ospa i polio.
Pediatra: Nie, ale wszystkie szczepienia i ich kombinacje uważamy za bezpieczne. Po prostu nie ma dowodów na ich szkodliwość.
* Bezpieczny oznacza w potocznym rozumieniu bez ryzyka, natomiast w żargonie medycznym znaczenie tego słowa jest inne. W reportażu „Teleexpressu” z 29.11.2010 roku o konieczności szczepień prof. Leszek Szenborn z Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Akademii Medycznej we Wrocławiu objaśnia, że„bezpieczne to nie znaczy wolne od ryzyka”."


"W ostatnich latach w całej Polsce i nie tylko, lawinowo rośnie liczba dzieci chorujących na krztusiec: poważne schorzenie dróg oddechowych z napadowym, duszącym kaszlem, które w przypadku niemowląt może skończyć się nawet śmiercią. Winą za epidemię obarcza się rosnącą liczbę dzieci nieszczepionych oraz fakt niepodawania przypominającej dawki szczepionki nastolatkom, które chorują coraz częściej."
Kto niby takich winnych wskazuje? Niedouczeni dziennikarze?
Faktem jest, że to nie wina nieszczepiących. W linku poniżej jest wiele mocnych źródeł rozwiewających wszelkie wątpliwości odnośnie winy.
http://szczepienie.blogspot.com/2016/02/szczepienie-dtap-krztusiec-zgon-dziecka.html

"W 2015 roku do Europy powróciło również polio, które zbiera coraz większe żniwa w krajach Afryki i Azji. "
Powróciło Polio!?
Chyba jednak nie.
http://szczepienie.blogspot.com/2016/02/medialne-manipulacje-polio-nie-wraca-i.html
Poniżej cytat z powyższej strony:
"Ukraińskie Ministerstwo Zdrowia w oficjalnym komunikacie poinformowało o dwóch przypadkach zachorowań na poliomyelitis u dzieci (10 miesięcy i 4 lata) wywołanych przez wirusa polio typu 1 pochodzenia szczepionkowego (cVDPV1). Dzieci te nie były szczepione przeciwko poliomyelitis. Są to pierwsze przypadki zachorowań w Europie od 2010 roku. (...) Zgodnie z danymi za 2014 rok, jedynie 49% dzieci na Ukrainie zostało zaszczepionych przeciwko poliomyelitis. Zbyt mały odsetek zaszczepionej populacji wiąże się z ryzykiem krążenia wirusa pochodzenia szczepionkowego przez dłuższy czas, co sprzyja powstawaniu zmutowanych szczepów (circulating vaccine-derived poliovirus [cVDPV]), mogących wywołać porażenną postać poliomyelitis." http://www.mp.pl/szczepienia/aktualnosci/show.html?id=126609

Takie sytuacje jak na Ukrainie zdarzały się nie raz w Polsce, jest to nawet pewną normą - dziesiątki przypadków od lat 80, a w latach 60 była całkiem spora epidemia takich przypadków. Więcej na ten temat
https://www.facebook.com/groups/779018065479021/803208976393263
http://i.imgur.com/5JBNEPT.jpg  http://www.przeglepidemiol.pzh.gov.pl/pobierz-artykul?id=1294
z https://www.facebook.com/groups/779018065479021/permalink/895394843841342/?comment_id=896178747096285&offset=0&total_comments=81&comment_tracking=%7B%22tn%22%3A%22R7%22%7D&hc_location=ufi - więcej informacji, dyskusja na temat przypadków poszczepiennego polio, sporo cennych źródeł http://i.imgur.com/W3Y81Op.jpg
z http://szczepienie.blogspot.com/p/polio-poliomyelitis-opv-opw-porazenia.html
Circulating vaccine-derived poliovirus – Ukraine
http://www.who.int/csr/don/01-september-2015-polio/en/
Ogniska krążenia wirusa polio pochodzenia szczepionkowego – aktualny raport
http://www.mp.pl/szczepienia/aktualnosci/147942,ogniska-krazenia-wirusa-polio-pochodzenia-szczepionkowegonp. http://www.who.int/csr/don/15-december-2015-polio-lao/en/


"Część rodziców przychodzi jednak do gabinetu ze skrystalizowaną opinią, opartą o niezweryfikowane strony internetowe. Ci na dyskusję ochoty nie mają."
Które to strony internetowe na temat szczepień są zweryfikowane na których warto polegać i można im zawierzyć? Chyba jednak trudno o takie dlatego powinno się weryfikować samodzielnie http://szczepienie.blogspot.com/2013/11/lektura-literatura-ksiazki-szczepien.html - tutaj trochę o tym jak to robić.
"Pomimo jednoznacznych naukowych dowodów na to, że szczepienia nie są odpowiedzialne za autyzm, i ten straszak dalej krąży po sieci, "
Samochody chyba też nie są wyłącznie odpowiedzialne za wypadki drogowe tylko kierujący nimi, a jednak niewątpliwie związek z wypadkami ma ich używanie?;)  Także z tym autyzmem i szczepieniami to pewna ekwilibrystyka pojęciowa
http://szczepienie.blogspot.com/p/encefalopatia-autyzm-mmr-szczepienia.html  - tutaj szeroko o tym dlaczego, cytat:
"Dr Grzesiowski i " Izabela Filc-Redlińsk nie są  odosobnioni w takich opinii, wielu podaje ją jako pewnik, że szczepienia niby przyśpieszają to co było nieuniknione. Wielu rodziców słyszało takie sformułowanie. Czy szczepienia przyśpieszają? czy wyzwalają? czy wywołują? z pewnością nie są jedyną przyczyną, ale tak jak pisałem wyżej, definicja nie ma znaczenia dla rodzica.
Ważne, że na szczepienie przyszło dziecko zdrowe, kontaktowe, a zaraz po szczepieniu kontakt zniknął. Takich historii jest tysiące, trudno aby wszystkie były fałszywe. "
"Ani fakty naukowe, ani opinie lekarzy-pediatrów, którym paradoksalnie ufamy, gdy dziecko ma anginę czy zapalenie oskrzeli i potrzebuje fachowej pomocy, nie wydają się mieć wpływu na najbardziej zaślepionych antyszczepionkową propagandą rodziców. – Przypominają mi oni ludzi, którzy kiedyś bronili tezy o płaskiej kuli ziemskiej – mówi Dagmara Chmurzyńska-Rutkowska. - Powtarzają slogany, wyrwane z kontekstu zdania, mity, które wielokrotnie były obalane wiarygodnymi publikacjami medycznymi. Mają swoją interpretację i koniec. Zazdroszczą populacji Amiszów, w której nie spotyka się autyzmu i uważają, że to brak szczepień spowodował ten fenomen. Nie chcą przyjąć do wiadomości, jak wiele chorób genetycznych i metabolicznych występuje w tej grupie ludzi z powodu ich stylu życia, kultury. Idąc ich tokiem myślenia, mogłabym powiedzieć, że szczepienia chronią przed zespołem Troyera (występuje tylko wśród Amiszów), ale od strony genetycznej i immunologicznej jasne jest, że to dalekie od prawdy."
Powyższy tekst to typowe bicie chochoła, nie ma sensu się nawet odnosić. Ale warto zapoznać się z tym sposobem manipulacji. Jest to sofizmat rozszerzenia – błąd logiczno-językowy, w wersji podstawowej polegający na atakowaniu przesadzonej wersji argumentu czy twierdzenia drugiej strony dyskusji („atakowanie chochoła”), czyli odpowiedź na stwierdzenie, które w rzeczywistości nie zostało przez drugą stronę wypowiedziane. Inne odmiany tego sofizmatu to:
- cytowanie słów przeciwnika wyjętych z kontekstu – wybór takich słów, które wyjęte z kontekstu wypaczają poglądy danej osoby;
- atak na osobę, która nie potrafi zręcznie prowadzić dyskusji na dany temat i po „zwycięstwie” w takiej dyskusji twierdzenie, że udowodniony został przeciwny punkt widzenia;
- wymyślenie fikcyjnej osoby rzekomo posiadającej poglądy, które są krytykowane, i używanie jej w dyskusji.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sofizmat_rozszerzenia
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1212854312166872&id=685743984877910

"Nie tylko jako matki, ale także jako doświadczone i zaangażowane lekarki, moje rozmówczynie wydają się mieć dobro dzieci za najwyższy priorytet. Ich pinia na temat szczepionek jest wynikową dbałości o zdrowie najmniejszych pacjentów i wiedzy medycznej zdobywanej latami na uczelni, a potem w praktyce pediatrycznej. Ktoś, kto decyduje się mimo wszystko zaufać podejrzanym autorom internetowym"
Czy to jest jedyny wybór? Albo ufam jednemu albo drugiemu? Nie można nie ufać nikomu? I wszystko samodzielnie weryfikować? Porozmawiać z wieloma lekarzami zamiast zaufać jednemu? Samodzielnie sprawdzić statystyki i zobaczyć jak to np. polio wraca i krztusiec wskutek tego, ze ludzie nie szczepią?;)
"Rzucającym krzykliwe hasła o rtęci w szczepionkach, faktycznie do złudzenia przypomina wrogów Galileusza. Jak tłumaczy dr Alicja Kerney, oskarżany o toksyczność tiomersal, który faktycznie jest składnikiem wielodawkowej szczepionki DTP oraz szczepionek dla młodzieży i dorosłych przeciw tężcowi i błonicy, to środek konserwujący zawierający etylortęć i chroniący preparat przed rozwojem grzybów i bakterii.
- Etylowana forma rtęci (w przeciwieństwie do metylortęci) jest wydalana, nie kumuluje się w organizmie. Poważniejszym zagrożeniem jest spożywanie ryb często zanieczyszczonych groźną metylortęcią, bo ta kumuluje się w naszych organizmach - kontynuuje dr Kerney."
Nie do końca tak jest z tiomersalem:
http://szczepienie.blogspot.com/2015/11/co-zawieraja-szczepionki-czy-wiesz-co.html - cytuje:
Etylortęć, w przeciwieństwie do bardziej szkodliwej dimetylortęci, nie wykazuje skłonności do bioakumulacji w organizmie człowieka. Jony rtęciowe Hg2+, powstałe w wyniku częściowego metabolizmu etylortęci, pozostają w organizmie znacznie dłużej; czas całkowitej eliminacji z organizmu wynosi ok. 120 dni[5][6]. W tym czasie jony te mogą być m.in. metylowane i podlegać innym przemianom w znacznie bardziej toksyczne związki, np. metylortęć" - źródła z nawiasów są na wikipedii hasło tiomersal. 

"Gdyby tylko sceptycznym rodzicom chciało się pójść do lekarza i porozmawiać merytorycznie, a w razie wątpliwości odwiedzić drugiego pediatrę. Dagmara Chmurzyńska-Rutkowska przekonuje, że zadaniem lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej jest udzielenie rodzicom jak największej liczby odpowiedzi na temat niepożądanych odczynów czy powikłań, a w przypadku ich wystąpienia wykonanie dodatkowych badań lub skierowanie na konsultację ze specjalistami, np. hematologiem czy neurologiem. – Wyczytywanie informacji z Internetu wprowadza tylko większy zamęt, a tymczasem największym problemem jest brak dialogu lekarz-pacjent. Pamiętajmy, że chodzi tutaj o dobro dzieci – apeluje pediatra."
Co szkodzi, że rodzic coś samodzielnie doczyta, będzie wiedzieć o co pytać i ew. potem sprawdzi czy słowa lekarza mają pokrycie z tym co np. widnieje w zaleceniach mp.pl?
Dialog wskazany, ale warto wiedziećo czym będzie się rozmawiało
https://www.youtube.com/watch?v=CK1DNMKkXmg
Nie zaszkodzi mieć jednak argumenty, różne... poniższe strony też złe?;]
http://sporothrix.wixsite.com/tylkonauka/prostowanie-antyszczepionkowych-bredni-
Lekarz powinien potrafić przekonać rodzica, aby wspólnie odpowiedzieć na pytania o indywidualną ocenę ryzyka szczepienia oraz samej choroby wg.
http://szczepienie.blogspot.com/p/czy-warto-sie-szczepic-kiedy-warto.html

"A odpowiedzialność jest spora, bo jak mówi dr Alicja Kerney, jeżeli na skutek unikania szczepień odporność zbiorowa zmniejszy się do wartości poniżej 90 proc. w skali populacji, dawne choroby powrócą i cofniemy się do lat 50. ubiegłego stulecia."
Dlaczego nigdy nie mogą konkretnie napisać?
Jak te % wyglądają w Polsce? Gdzie dostępne są takie dane?
Jaki dokładnie procent polskiej populacji jest odporny przeciwko jakim chorobom? Jak się ma ten procent (czy jest większy, mniejszy) od minimalnego zapewniającego odporność grupową (zgodnie z tym jak podaje wiki - czyli niedopuszczającego to powstawania epidemii)?
Czy np. 97% to wystarczająca liczba dotycząca wyszczepienia szczepionką przeciwko ospie aby nie dochodziło do epidemii?
Czy obliczenia uwzględniają fakt, że wraz z zanikaniem boosterów środowiskowych (patogen nie krąży w populacji) katastrofalnie obniża się skuteczność szczepień?
http://szczepienie.blogspot.com/p/odpornosc-grupowa-jak-naprawde-wyglada.html

"Będziemy walczyć z błonicą, krztuścem, polio czy odrą i ich groźnymi powikłaniami, a najbardziej ucierpią niemowlęta do 6 miesiąca życia, czyli przed otrzymaniem szczepionek, dzieci chore na nowotwory oraz ludzie z niedoborami immunologicznymi. I wtedy na dyskusję będzie już naprawdę za późno."
Napisane jakby teraz było bardzo dobrze i ponad 90% ludzi było odporna... Przykładowo już teraz możemy walczyć z błonicą gdyż "Według danych Państwowego Zakładu Higieny, u ok. 40% przebadanych osób stężenie przeciwciał przeciwko błonicy było poniżej wartości ochronnej. Czy w Polsce istnieje ryzyko pojawienia się ognisk epidemicznych błonicy?" http://www.mp.pl/szczepienia/praktyka/ekspert/blonica_tezec_krztusiec_ekspert/116314,wedlug-danych-panstwowego-zakladu-higieny-u-ok-40-przebadanych-osob-stezenie-przeciwcial-przeciwko-blonicy-bylo-ponizej-wartosci-ochronnej-czy-w-polsce-istnieje-ryzyko-pojawienia-sie-ognisk-epidemicznych-blonicy


Warto też przeczytać i zweryfikować podobny tekst
http://szczepienie.blogspot.com/2016/08/kilka-uwag-do-35-najbardziej.html

czwartek, 16 lutego 2017

Nieszczepione dziecko mordercą noworodków? Czy aby na pewno rzekoma lekarka wie co pisze? "Lekarka wkurzyła się i napisała wszystko co myśli o szczepionkach."

Kilka słów krytyki odnośnie artykułu babyonline czy mamadu "Chore dziecko jest chodzącym mordercą noworodków". List lekarki, która przestała leczyć nieszczepione dzieci"

Kilka cytatów:
"rzadko jednak zabierają głos lekarze, dlatego każdy odważny głos fachowca, jest w tej dyskusji na miarę złota"
Dlatego mamadu wrzuca jakiś anonimowy tekst latający po internecie od lat (co najmniej od lutego 2015 roku) jako głos fachowca? To są te rzetelne informacje z których wynika dobrodziejstwo szczepień?;D Jeszcze daleko do prima aprilis.

"to w poczekalni w mojej praktyce usiadły koło siebie z córkami dwie mamy - dwuletniej Oli (mama podjęła decyzję o jej nieszczepieniu zaraz po urodzeniu) oraz trzytygodniowa Zuza [..] po prostu usiadła w poczekalni. Zuza przyszła na swoją pierwszą wizytę w mojej praktyce."
Ciąganie zdrowych noworodków po przychodniach pełnych chorych dzieci to głupota. W dodatku brak osobnych korytarzy, gabinetów, lekarzy dla dzieci zdrowych i chorych to skandal.
http://szczepienie.blogspot.com/2016/01/nieszczepione-zagrozeniem-dla.html
Swoją drogą skąd lekarka wie, kto przy kim siedzi i dlaczego jak to zauważyła nie zwróciła im uwagi?

"Od tego czasu sukcesywnie wycofuję ze swojej bazy pacjentów, których rodzice podjęli decyzję o NIE szczepieniu. "
Zamiast poprawić organizację w placówce, zastanowić się nad sensem wzywania zdrowych noworodków do miejsc pełnych chorych dzieci... Lekarka wykombinowała, że jedynym problemem są nieszczepieni? i wystarczy ten problem wyeliminować aby było bezpiecznie?
Czy aby na pewno? W przychodni nie znajdą się czasem inne patogeny  przeciwko którym szczepień nie ma?
Co na ten temat mówią badania, eksperci?

Polecam zapoznać się z http://szczepienie.blogspot.com/2016/02/szczepienie-dtap-krztusiec-zgon-dziecka.html

W krajach w których szczepi się masowo DTaP większe jest prawdopodobieństwo, że krztuścem zarazi zaszczepione dziecko niż nieszczepione. To fakt, którego potwierdzenie nie stanowi większego problemu. Przede wszystkim jest tak dlatego, ze większość dzieci jest zaszczepiona, a tak się składa, że szczepionka umożliwia roznoszenie bakterii krztuśca i zarażanie mimo braku objawów u osoby zarażającej. Dziecko mające objawy zostanie przebadane i odizolowane, to zarażające długi czas bezobjawowo jest rzeczywistystym zagrożeniem co zdaje się być faktem? Jeśli nie proszę zostawić odpowiedni komentarz najlepiej tu.

Kilka cytatów:
"szczepionka bezkomórkowa, którą w Polsce stosuje się u 60 proc. osób, w tym u dzieci starszych, umożliwia krążenie bakterii bez objawów choroby wśród osób zaszczepionych. Tym samym mogą one ją przenosić i doprowadzać do jej rozprzestrzeniania – wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń."
"problemem są mutacje pałeczki krztuśca, która zmienia się w ciągu ostatnich 20 lat. Szczepionki tracą skuteczność. Bakterie powodujące krztusiec zaczynają być odporne na szczepienia"
http://szczepienie.blogspot.com/2017/01/krztusiec-wraca-czyja-to-wina-czy.html

Powyższe informacje potwierdza także opowiadająca się za szczepieniami książka "Szczepionki. Nie daj się zwariować" Izabela Filc-Redlinskiej, cytuje:
"zapobiega zachorowaniu na krztusiec, ale nie nosicielstwu. Oznacza to, że zaszczepiony człowiek może dalej roznosić bakterię, a to z kolei sprzyja jej mutowaniu się – a więc utrudnia z nią walkę w przyszłości. Tego problemu (nosicielstwa i roznoszenia bakterii) [..]"
http://szczepienie.blogspot.com/2016/03/izabela-filc-redlinska-szczepionki-nie.html
z
http://szczepienie.blogspot.com/2016/02/szczepienie-dtap-krztusiec-zgon-dziecka.html - są tu przedstawione dziesiątki badań na temat zarażania mimo zaszczepienia przeciwko krztuścowi.

Czy krztusiec wraca? Czy może jednak był już od dawna?
http://szczepienie.blogspot.com/2017/01/krztusiec-wraca-czyja-to-wina-czy.html


Zdanie podsumowujące z mamadu o treści:
"Decyzja o nieszczepieniu owszem zależy od rodziców, ale nie mają oni bladego pojęcia, że ich chore dziecko jest chodzącym mordercą noworodków, dzieci przewlekle leczonych immunosupresyjnie, urodzonych z niedoborami odporności i wielu innych."
potrzebuje drobnej poprawki tzn.
"Decyzja o nieszczepieniu  i szczepieniu w świetle faktów owszem zależy od rodziców, ale nie mają oni bladego pojęcia, że ich chore dziecko także  pomimo szczepienia, lub nawet nie wyglądające na chore zaszczepione jest chodzącym mordercą noworodków, dzieci przewlekle leczonych immunosupresyjnie, urodzonych z niedoborami odporności i wielu innych. "
Odnośnie pojawiających się pod tekstem pomysłów aby nieszczepionym dzieciom odmówić opieki zdrowotnej (nie będę już cytować tych komentarzy) to polecam zastanowić się czy alkoholików, narkomanów, ludzi otyłych itd. to za państwowe trzeba leczyć?
Rozumiem, że wszystkie choroby związane z niewłaściwą dietą, brakiem ruchu, również powinny być leczone w prywatnych placówkach? Jak ktoś zachoruje na rzeżączkę to też - przecież miał świadomość czym grozi nieodpowiedzialny seks.
Długo można się tak rozwodzić ale to jak kopanie leżącego;) W każdym razie brawa za ten pomysł.

Pewnie trudno w to uwierzyć, ale naprawdę nieszczepione dzieci to nie jest główne zagrożenie w Polsce. Poniżej link z informacjami na ten temat (ogromna lista groźnych chorób przeciwko którym nie ma szczepień). Czyli dlaczego zdrowe nieszczepione dziecko niczym nie zarazi, oraz dlaczego tolerujemy chorych ludzi w pracy, chore dzieci w przedszkolach, organizacje przychodni w której dzieci zdrowe mogą się zarazić itd. itp.
http://szczepienie.blogspot.com/2016/01/nieszczepione-zagrozeniem-dla.html
z http://szczepienie.blogspot.com/2016/08/kilka-uwag-do-35-najbardziej.html


Artykuł o rzekomej lekarce mimo, że ma lata jest odgrzewany co jakiś czas.  Z pewnością nie jest to najlepszy sposób pokazywania cudowności szczepień - raczej głupoty rodziców, organizacji poczekalni, mieszanie dzieci zdrowych i chorych etc sensu w ogóle przychodzenia ze zdrowym tak małym dzieckiem na "kontrolą", która tak naprawdę stanowi ogromne zagrożenie.
http://szczepienie.blogspot.com/2016/02/szczepienie-dtap-krztusiec-zgon-dziecka.html

Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 26 czerwca 2012 r. w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą:
"1.W ambulatoriach wydziela się pomieszczenia, w których są udzielane świadczenia zdrowotne dorosłym, dzieciom chorym i dzieciom zdrowym. Dopuszcza się wspólne pomieszczenia dla wszystkich grup pacjentów, z zachowaniem rozdziału czasowego przyjęć dzieci zdrowych."

http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20120000739

Równie dobrze można by zrobić historię o tym jak nieszczepiony lekarz zaraził to dziecko, np. stetoskopem...
Lekarskie stetoskopy siedliskiem groźnych bakterii - m.in. gronkowca złocistego - Zdrowie http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/lekarskie-stetoskopy-siedliskiem-groznych-bakterii-m-in-gronkowca-zlocistego/tdz47
http://wyborcza.pl/1,75400,15540882,Lekarskie_stetoskopy_zrodlem_groznych_zakazen.html
http://tylkomedycyna.pl/wiadomosc/stetoskopy-moga-wywolywac-powazne-infekcje-u-pacjentow
Znaczenie higieny - mycie rąk
http://szczepienie.blogspot.com/2015/10/mycie-rak-szczepienia-grypa-wieksze.html
Jak namówić lekarzy do mycia rąk http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,137474,17903105,Jak_namowic_lekarzy_do_mycia_rak.html


Komentarz innej anonimowej lekarki w odpowiedzi na list innej "lekarki" dotyczący zarażania krztuścem przez nieszczepione dziecko na pewnym portalu dla rodziców:
"A po co było chodzić z takim maleństwem do tej wylęgarni chorób. Czyżby na szczepienie na krztuśca? No to już wiemy dlaczego dziecko wylądowało w szpitalu. A to drugie dziecko nie? Dziwne. Nieszczepione takie odporne, że samo zwalczyło krztusiec? (bo rozumiem, że wykonano od niego wymaz i sprawdzono zawartość, gardła), jeśli nie to skąd wiadomo, że to akurat to dziecko zaraziło malucha a nie np. Pani pediatra (ta to dopiero jest bombą zegarową). A tak w ogóle, ładna bajeczka, ale trudno się na nią nabrać, bo brzmi całkiem nieprofesjonalnie i nieprawdopodobnie. Prawda akurat jest przeciwna: to szczepione dzieci są rezerwuarem groźnych zarazków. Nie wierzy Pani, to zapraszam do poradni pediatrycznej - skąd tam taki tłok? Aż tyle dzieci się nie zaszczepiło? Czy to szczepione czekają na kolejny antybiotyk? Tak, proszę Pani, dokładnie tak - szczepione. Następnie można wpaść na neurologię i zapytać ile wśród leżących tam aktualnie dzieci z zapaleniem mózgu było nieszczepionych. Powiem Pani - Zero. natomiast 100% to dzieci szczepione, mogą się nawet zdarzyć takie, które zachorowały po szczepieniu. A CAŁA TA BABLANINA TYLKO PO TO ŻEBY ZROBIĆ SZUM NA SWOIM FACEBOOKU, wstyd! Bo lekarz się na to nie nabierze, ale młode, niedoświadczone matki tak i na Panią spadnie odpowiedzialność za krzywdę wyrządzoną przez szczepienia ich dzieciom."z https://www.facebook.com/justynasochastopnop/posts/1698311900433175?hc_location=ufi
http://stopnop.com.pl/lekarze-niszczeni-za-wiernosc-zasadom-etycznym/


Dla odmiany ciekawe zalecenia od równie anonimowej lekarki:

"Ważne słowa, które powinny trafić do każdego rodzica:
"PROFILAKTYKA MA BYĆ BEZPIECZNA a nie obwarowana wieloma powikłaniami!
1) lekarze są uzależnieni od NFZ
2) lekarz w każdej chwili może utracić miejsce pracy
3) praca w szpitalu - może stabilniejsza, ale tam się (nie wiem, ale raczej nie szczepi, poza porodówkami)
4) każde powikłanie musi udowodnić sam pacjent w sądzie
5) nikt nie przechowuje tzw. materiału szczepionkowego jako ewidentnego dowodu na zły produkt farmaceutyczny winny za to powikłanie
6) lekarz nie podpisuje nigdzie "klauzuli odpowiedzialności" za złą "Kwalifikacje do szczepienia"... bo nie jest duchem świętym i nie może odpowiadać za całkowicie indywidualne reakcji dziecka na wprowadzony do ciała interwencją medyczną każdy alergen zawarty w szczepionce i to w każdej nieoczekiwanej chwili życia dziecka!
7) we krwi związki zawarte w szczepionce znajdują różne środowisko; raz jest więcej we krwi: tłuszczyku (łatwo wchłaniają się zw. lipofilne), a drugim razem więcej białka (one są np. nośnikami leków)
8) zachodzą tzw. interakcje ze wszystkim... czym się da szczególnie sztucznym związkiem łatwo rozpuszczalnym; a takie muszą być każde leki, aby chciały działać w komórkach!
9) "wybieg" wszystkich instytucji i ich ustaw jest celowo przemyślaną wolnością w dokonywaniu wyboru co do wszystkich działań medycznych... zaczynając od łykania leków a na zabiegach skończywszy.
Odpowiedzialność spada na obywatela! To "wy róbta co chceta"! To powinno dotyczyć też dzieci i szczepionek... ale bez zaciemniania sytuacji nazwą "obowiązek szczepień".
10) zastraszeni lekarze przez izby lekarskie odbieraniem prawa wykonywania zawodu (bezprawnie) i zastraszeni rodzice karami administracyjnymi (bezprawnymi) są niedoinformowani!
11) Ustawa o chorobach zakaźnych (nieczytana przez ludzi) mówi, że przymus szczepień czy hospitalizacji dotyczy w wypadku:
a) ogłoszenia epidemii
b) chorego pacjenta lub z udowodnionego kontaktu.
A wiec cóż za straszydło... ale kto to czyta lub rozumie?
12) otaczają nas choroby z naszej wyłącznie WINY, wiec i leczenie spada na nasze barki (w obecnych ustawach... a i słusznie!
Trzeba brać się do roboty... zastanawiać czym budujemy organizm = budujemy choroby lub zdrowie i odporność. Brać odpowiedzialność za zdrowie swoje i swojego dziecka!"

https://www.facebook.com/stowarzyszeniestopnop/photos/a.306097859417649.88682.206336526060450/1206493296044763/?type=3&theater


Źródło artykułu mamadu, cytatów i argumentów:
Redakcja portalu Mums from London otrzymała list od polskiej lekarki którą poruszył jeden z zamieszczonych w tym portalu artykułów dotyczących szczepień. Oto jego treść:

Witam! Chciałam tylko w kilku słowach podziękować za artykuł o szczepieniach. Mało kto ma odwagę otwarcie mówić o faktach w czasach tak wielkiej kampanii antyszczepionkowej.
Jestem lekarzem pediatrą. Przestałam udzielać się w tym temacie w internecie jakiś czas temu, bo nic nie udało mi się osiągnąć. Lekarzy się już nie słucha. Obraża się nas i podejrzewa o siedzenie w kieszeni korporacji farmaceutycznych. Tolerowałam rodziców dzieci nieszczepionych w swojej praktyce przez 2 lata aż do piątku 21.03.2014 kiedy to w poczekalni w mojej praktyce usiadły koło siebie z córkami dwie mamy – dwuletniej Oli (mama podjęła decyzję o jej nieszczepieniu zaraz po urodzeniu) oraz trzytygodniowa Zuza (miała za sobą dopiero szczepionkę przeciw gruźlicy i WZW B – standard w pierwszej dobie życia).
Ola miała silny kaszel, więc mama przyszła po zwolnienie na jej opiekę, a że bardzo jej się spieszyło nie umówiła się w godzinach przyjęć dzieci chorych tylko po prostu usiadła w poczekalni. Zuza przyszła na swoją pierwszą wizytę w mojej praktyce. 11 dni później Zuza leżała już w szpitalu z ciężką niewydolnością oddechową w przebiegu krztuśca, choroby na którą nie zdążyła się jeszcze zaszczepić, a którą Ola sprezentowała jej w mojej poczekalni.
Dla Oli to był zwykły, choć męczący kaszel, dla Zuzi -noworodka – to było bliskie spotkanie ze śmiercią. Od tego czasu sukcesywnie wycofuję ze swojej bazy pacjentów, których rodzice podjęli decyzję o NIE szczepieniu. Zapraszam ich na rozmowę, podejmuję ostatnią próbę zmiany ich decyzji, po czym zachęcam do zmiany lekarza. Decyzja o nieszczepieniu owszem zależy od rodziców, ale nie mają oni bladego pojęcia, że ich chore dziecko jest chodzącym mordercą noworodków, dzieci przewlekle leczonych immunosupresyjnie, urodzonych z niedoborami odporności i wielu innych. Wszystkie te dzieci siedzą w mojej poczekalni. Ich życie jest ważniejsze od tego, co kto przeczytał w internecie lub usłyszał od koleżanki.
Cieszy mnie to, że słychać w internecie jeszcze głos rozsądku i mam nadzieję, że ta szalona moda na nieszczepienie w końcu się skończy, z jak najmniejszą liczbą ofiar śmiertelnych. Pozdrawiam
http://mamadu.pl/125181,chore-dziecko-jest-chodzacym-morderca-noworodkow-list-lekarki-ktora-przestala-leczyc-nieszczepione-dzieci
https://dompelenpomyslow.pl/lekarka-wkurzyla-sie-i-napisala-wszystko-co-mysli-o-szczepionka-przeczytaj-koniecznie/
http://babyonline.pl/list-lekarki-nieszczepione-dziecko-jest-chodzacym-morderca,aktualnosci-artykul,22335,r1.html

http://podaj.to/post/1020,1,lekarka-nie-wytrzymaa-i-napisaa-co-myli-na-temat-szczepionek-mocne.html
https://www.facebook.com/podaj.to/posts/1422259121149238
https://www.facebook.com/groups/779018065479021/permalink/1250802258300597/?comment_id=1251377678243055&ref=notif&notif_t=group_comment_follow&notif_id=1487265392886874
http://szczepienie.blogspot.com/p/wirusy-nie-istnieja-czyli-nowa.html