wtorek, 23 listopada 2021

Sprostowanie: "Antyszczepionkowcy kiedyś i dziś. XIX, XX i XXI wiek"

Warto dostrzec kilka bardzo istotnych manipulacji zawartych w tym tekście. Opisuje on za pomocą krótkiego tekstu i śmiesznych memów dziwnych antyszczepionkowców, którzy z niby absurdalnych powodów od XIX wieku mieli cytuje "absurdalne, śmieszne, niepoważne i dziwne" argumenty przeciwko przymusowi szczepień... 


Na wstępie warto zaznaczyć, że szczepienia z XIX wieku przeciwko ospie prawdziwej, a szczepienia obecne, w tym te przeciwko Covid19 różni mały ale dość istotny detal - śmiertelność. Śmiertelność ospy prawdziwej to 30-80%, a nie jak w przypadku Covid19 grubo poniżej 1% i dotyczy niemal wyłącznie grup ryzyka (osoby przewlekłe chore, niedożywione, z niskim poziomem wit d, otyłe i w wieku gdy ryzyko zgonu w kolejnym roku jest większe niż dwucyfrowy procent)
Ten mały detal może już nieco podważać sens przymusu bo gdyby traktować poważnie takie liczby należałoby także zakazać sportów ekstremalnych, papierosów, alkoholu, słodyczy, prędkość powyżej 40km/h, wybieraniu jazdy samochodem zamiast pociągiem, wychodzenia podczas smogu itd. itp. w końcu to są kwestie odpowiadające za równie przytłaczającą, a czasem dużo większą liczbą zgonów niż zgony tylko z powodu covid19. Zwłaszcza, że obecne metody leczenia są coraz lepsze, skuteczniejsze, wielu najsłabszych wskutek nieudolnych decyzji już zmarło i więcej nie umrze, wirus w końcu ma coraz łagodniejsze mutacje więc jakby nie patrzeć śmiertelność spada mimo, że zachorowania idą w rekordy)


Dlaczego argument śmiertelności choroby z XIX wieku jest tak ważny?


Ponieważ już od dawna szczepienia przestały służyć do zapobiegania śmiertelnie groźnym chorobom zakaźnym. Obecnie wystarczy, że zapobiegamy chorobom, które groźne są tylko dla często promilowych grup ryzyka. Oczywiście szczepić nie można w taki sposób aby zaszczepić tylko wspomniane grupy ryzyka. Trzeba zaszczepić wszystkich dlatego sporo wysiłku wkłada się aby nie zidentyfikować dokładnie grup ryzyka tych chorób, a tym bardziej nie zidentyfikować grup ryzyka powikłań poszczepiennych 


Warto zastanowić się ile miliardów dolarów nie zarobiłyby koncerny gdyby  szczepienia nie byłyby masowe, a omijały by osoby predysponowane do problemów po szczepieniach? Ile miliardów straciłyby gdyby szczepiono tylko promilowe grupy ryzyka, które naprawdę są zagrożone daną chorobą? Czyli tysiące osób zamiast produkować dawki dla setek milionów, miliardów?


Dodatkowo w czasach tak szybkiej wymiany informacji gdy tylko pojawia się naprawdę groźna choroba, zwłaszcza wcześniej znana to rządy bez problemu zdążyłyby odciąć dany rejon. Już pojedyncze przypadki są raportowane. Wtedy wystarczy kwarantanna (przy całkowitym odcięciu) lub/i wspomagająco pierścieniowe szczepienia w dany miejscu i w ten sposób można realnie eradykować groźne nawracające choroby jak to zrobiono dawno temu z ospą prawdziwą.

 
Warto pamiętać, że powszechne masowe szczepienia wszystkich jak leci z uwagi na skalę poza dużym zarobkiem dla firm produkujących szczepionki zapewniają także dużo cierpienia. Nawet jeśli poważne powikłania po szczepieniu zdarzają się 1 raz na 10tys ludzi to gdy szczepimy miliardy ludzi to liczba poszkodowanych to setki tysięcy ludzi! Do tego dochodzi nieznane ryzyko późnych powikłań, które mogą się objawić nawet w kolejnych pokoleniach (historia zna takie przypadki) dlatego jaki jest sens trzymać wszystkie jajka w jednym koszyku i przymusowo szczepić wszystkich?
Tymczasem choroby jakie znamy nie mają szans spowodować takiej liczby ofiar po pierwsze dlatego, że w populacjach ludzi zdrowych i dożywionych poważniejsze problemy przy chorobie dotyczą grup ryzyka. po drugie bo zwykle są to choroby o wiele mniej zakaźne z szybszym czasem inkubacji niż koronawirus, po trzeba bo koronawirus wyćwiczył nas: wiemy jak się zachować, jak odciąć dany rejon, założyć kwarantannę i zabezpieczyć ognisko choroby w końcu po czwarte mamy wiele prężnych firm produkujących szczepionki które zapewniają odpowiednie zapasy ew. w kilka miesięcy dostarczą wystarczającą ilość szczepionek. Z tym nie ma problemu. Dlatego nie ma potrzeby szczepić wszystkich zwłaszcza, że szczepionki podane wiele sezonów temu mają bardzo niską skuteczność. Bez rzetelnej i indywidualnej kalkulacji ryzyka to po prostu nie ma logicznego sensu.


Warto pamiętać, że wskutek manipulacji w tematach medycznych ryzyko zgonu dziecka z powodu chorób zakaźnych (często nieobecnych od dekad) maluje się rodzicom bardzo realne. Tymczasem ryzyko zgonu i kalectwa jest o wiele wiele większe z powodu prozaicznych decyzji codziennego życia czy np. wybieramy się z dziećmi na wycieczkę samochodem czy pociągiem? Czy pozwalamy dzieciom samodzielnie jeździć na rowerze? skakać w kilka osób na trampolinie? gdy wysiadamy z samochodu na parkingu pod dużym sklepem, i spuścimy z oka biegające dziecko itd. etc. To są sytuacje kiedy naprawdę giną dzieci lub otrzymują poważne obrażenia i nic... Nie ma tutaj wielkiej dramy, wdrażania sposobów walki z tymi zgonami, które dotkną absolutnie wszystkich, przymusu wyboru jazdy pociągiem zamiast samochodem jeśli jest taka możliwość itd. etc. Z powodu wypadków można ginąć... Natomiast z powodu chorób przed którymi chronią szczepionki nawet jeśli szansa na zgon jest o wiele rzędów wartości mniejsza to już nie wolno i rodzicu tego się bój! :) Nie ważne czy masz dziecko z grupy ryzyka czy nie, wrzucamy wszystkie przypadki do jednego worka i udajemy, że problemy dotyczą losowych dzieci abyś mógł się bardziej bać. Nagłaśniamy najbardziej tragiczne i niezwykle rzadkie przypadki. To wszystko dla Twojego dobra, dobra dzieci i może trochę dla pieniążków z możliwości sprzedawania wszystkim ;) Zamiast tylko tym co naprawdę potrzebują i WTEDY kiedy naprawdę potrzebują...

http://szczepienie.blogspot.com/p/czy-warto-sie-szczepic-kiedy-warto.html 
http://szczepienie.blogspot.com/2014/12/nop-predyspozycje-genetyczne-powiklania.html



Wracając do omawianego tekstu:

"Antyszczepionkowcy mają dzisiaj swój „renesans”, ale ich pomysły wcale nie są wynalazkiem końca XX"


Uwaga, to pewnie dla wielu szok, ale rzekomym "pomysłem antyszczepionkowców" było tylko to, że nie chcieli przymusowego poddawania się eksperymentowi medycznemu, z którym wiązało się ogromne ryzyko także śmiertelne (2%).
Wyobraźmy sobie dziś przymusowe szczepienia dzieci, teraz w Polsce tą szczepionką z przed setek lat i te 10 tysięcy zgonów dzieci na każde 500 tysięcy dawek. Czy to naprawdę to są liczby do zaakceptowania? I "absurdalne, śmieszne, niepoważne i dziwne" argumenty przeciwko przymusowi szczepień?

W czasach gdy szczepiono metodą Jennera (przez inokulację polegająca na przenoszeniu odzwierzęcej zawiesiny z zarazkiem krowianki – od człowieka do człowieka - „arm-to-arm” wiązała się z przenoszeniem także innych patogenów niż tylko wirus krowianki. Śmiertelność szacowana była ledwie na ok. 2% (czyli gdyby szczepioną to szczepionką przymusowo jak w Polsce każdego roku 8-10 tysięcy dzieci po prostu umierałoby), a do pozostałych możliwych powikłań należały: zapalenia mózgu, komplikacje spowodowanym przeniesionym wirusem krowianki na inne części ciała (np. oczy) i przenoszenie chorób zakaźnych takich jak kiła, gruźlica, wirusy zapalenia wątroby i inne.
http://szczepienie.blogspot.com/2017/02/jak-choroby-zakazne-zmieniaja-wyglad-i.html

https://faktyoszczepieniach.wordpress.com/o-ruchach-zwanych-antyszczepionkowymi-cz-i/


Co ciekawe Sakowski dodaje zdanie gdzie musi przyznać, że z tymi szczepionkami naprawdę był problem:

"Sam proces szczepienia – nacięcie skóry i podanie substancji – też sprzyjało infekcjom. Niektórzy lekarze, w tym Brytyjczyk Charles Creighton, od tej właśnie strony krytykowali szczepionki przeciw ospie."

"Antyszczepionkowcy mieli nieco słuszności. Szczepionki były w tamtym czasie niesterylne, przez co zdarzały się sytuacje, gdy za ich pośrednictwem niechcący wywoływano tężca, gruźlicę czy czasem nawet syfilis. Sam proces szczepienia – nacięcie skóry i podanie substancji – też sprzyjało infekcjom"

NIECO słuszności? nieco?

Ci ciekawe późniejsze badania naukowe wykazały słuszność opozycji wobec masowych szczepień przeciwko ospie prawdziwiej. Mimo eradykowania ospy z wielu krajów szczepionki były tam wciąż podawane - sumarycznie liczba ofiar szczepień znacząco przekroczyła liczbę ofiar samej ospy w różnych modelach metamtycznych.

W badaniu "Risks of serious complications and death from smallpox vaccination: a systematic review of the United States experience, 1963 - 1968" TJ Aragon, S Ulrich, S Fernyak, and GW Rutherford. autorzy stwierdzili, że ryzyko NOP jest większe niż potencjalne korzyści (no chyba że dojdzie do wybuchu epidemii)

Wniosek autorów poparty był tym, że na każde milion szczepień przypadały setki ciężkich przypadków powikłań, w tym różne zakażenia wirusem ze szczepionki, martwice, zapalenia mózgu. Do tego zauważyli, że wskaźniki powikłań są zdecydowanie wyższe niż te zgłaszane przez lekarzy w ankietach.

"Practice: The authors stated that, at the current time, the risks to an individual of smallpox vaccination are greater than the potential benefits unless there is an outbreak of smallpox."
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmedhealth/PMH0020328/
http://www.nejm.org/doi/full/10.1056/NEJMsb022994


" W wieku XVIII [..] Jenner. Anglik podał ośmioletniemu dziecku ekstrakt z wirusem ospy krowianki [..] po czym Edward Jenner powtórzył eksperyment na kolejnych dzieciach."

Dociekliwym polecam dowiedzieć się dlaczego Jenner nie sprawdzał szczepionki na sobie, ani nie na swoim dziecku tylko na przypadkowym chłopcu. Warto też sprawdzić jak długo pożył zaszczepiony chłopiec i w jakiej kondycji zdrowotnej był. Nie był jedynym dzieckiem szczepionym przez Jennera, które długo nie pożyło mimo prozdrowotnemu zaszczepieniu.

Interesujące, że to co zrobił Jenner postrzegane jest jako wielka zasługa chociaż faktycznie czym się to różniło od innych eksperymentów na ludziach, którymi obecnie gardzimy? Josef Mengele również z zapałem w Auschwitz eksperymentował m.in. na dzieciach i tak jak Jenner zauważył wiele ciekawych rzeczy... Czy tylko brak przełomowego sukcesu w badaniach sprawił, że jest synonimem zła?
Czy gdyby dzieci na których eksperymentował Jenner umierały szybko i spektakularnie, za co obarczono by go winą to byłby obecnie symbolem złego człowieka? Decydując się na eksperyment nie wiedział jak się skończy.

"Małej Lidii nigdy nie udaje się skutecznie schować przed Mengelem. "Todesengel", czyli Anioł Śmierci z Auschwitz, testuje na niej szczepionki. Po takich zastrzykach jest bliska śmierci. Kiedy jej mama wkrada się do baraku, aby przynieść trochę jedzenia, widzi swoje dziecko na pryczy, nieprzytomne z gorączką, przezroczyste jak szkło."

- Jego twarzy nie pamiętam, tylko wypastowane buty oficerskie. Wiadomo było, kiedy ma przyjść, bo blokowe zaczynały porządkować barak. Chowałam się wtedy pod pryczą, kuliłam, zamykałam oczy. Myślałam, że dzięki temu mnie nie zobaczy – opowiada Lidia Maksymowicz.
https://magazyn.wp.pl/artykul/esesman-z-pierwszej-lawki-josef-mengele-prymus-z-auschwitz

https://fakty.interia.pl/raporty/raport-zbrodnia-bez-kary/historie/news-esesman-z-pierwszej-lawki-josef-mengele-prymus-z-auschwitz,nId,3334611


"Duński grób dzieci z jednej rodziny, które w 1903 roku zmarły w ciągu tygodnia z powodu błonicy."

Niestety zakradła się tu kolejna manipulacja. W czasach niedożywienia i kiepskiej służby zdrowia zgony dzieci to była pewna norma. Nawet zgony masowe np. z powodu szkarlatyna, która miała 25% śmiertelność i wśród niedożywionych dzieci robiła pogrom jak przy ospie prawdziwej. Z pewnością większy pogrom niż osławiony krztusiec czy odra. Przeciwko szkarlatynie jednak szczepionek nie było i takich masowych grobów nie pokazujemy rodzicom podejmującym decyzje o szczepieniu :) 

Jak w przypadku wielu chorób priorytetowa jest kondycja organizmu, odżywiony, zadbany organizm bez braków witaminowych zniesie niemal każdą popularną chorobę wieku dziecięcego bez większego szwanku bez szczepień np. Ciężkie przejście chorób niemal wyłącznie zarezerwowane jest dla grup ryzyka. To potwierdzają każde statystyki.

Powikłaniem szkarlatyny (płonicy) może być:

  • kłębuszkowe zapalenie nerek, 
  • bakteriemia, 
  • sepsa, 
  • powiększenie wątroby i śledziony, 
  • zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych,
  • zapalenie stawów, 
  • tzw. angina Ludwiga( martwica tkanek dna jamy ustnej),
  • gorączka reumatyczna,
  • zapalenie węzłów chłonnych, 
  • zaburzenia układu krążenia,
  • zapalenie ucha środkowego,
  • szmery skurczowe nad sercem, 
  • zapalenie węzłów chłonnych, 
  • pląsawica sydenhama, 
  • zapalenie płuc, 
  • zapalenie wsierdzia, 
  • zespół wstrząsu toksycznego
  •  i wiele innych.

...a szczepionki do dzisiaj nie ma!
http://szczepienie.blogspot.com/2015/10/szkarlatyna-plonica-antybiotyk.html



" Ostatecznie korzyści i tak przeważały nad ryzykiem"


Niestety ale nie. Cały problem w tym, że tylko odpowiednia manipulacja, specjalne dobieranie liczb może sprawić, że ktoś dojdzie do takiego uniwersalnego wniosku i dostatnie motywacje aby wmawiać go innym. Wielu walczy o przymus szczepień, które zawsze są opłacalne...  jak o niepodległość, nigdy nie słysząc nawet o wakcynomice i adwersomice bo kogo obchodzi identyfikowanie osób predysponowanych do powikłań poszczepienych skoro szczepienia z definicji są bezpieczne dla wszystkich. Nawet jeśli nie to ostatecznie korzyści przewyższają...
Dlatego nikogo nie interesuje pomysł aby szczepić tylko tych którzy znajdują się w grupie ryzyka najcięższego przechorowania. W ogóle takich nie opłaca się identyfikować, lepiej szczepić wszystkich bo korzyści... itd. Tymczasem nie zawsze bilans korzyści wypada po stronie szczepienia, nie każda szczepionka ma sens.